"Na terytorium Białorusi wciąż jest sporo zanieczyszczonej ropy (która trafiła z Rosji rurociągiem Przyjaźń - PAP) - ok. 1 mln ton" - powiedział dyrektor Biełnaftachimu Andrej Rybakou. Wyjaśnił, że jak dotąd, udało się oczyścić tylko jedną odnogę rurociągu, która prowadzi do rafinerii w Mozyrzu na południu kraju oraz dalej na Ukrainę. Według Rybakoua rafineria w Nowopołocku ciągle nie otrzymuje wystarczającej ilości ropy spełniającej standardy jakości i działa na ograniczonych mocach. "Do Mozyrza trafiła już ropa dobrej jakości. Tamtejszy zakład i sprzęt mają zostać w pełni oczyszczone z surowca złej jakości do 12 maja" - dodał Rybakou. Komentarz Łukaszenki Na temat zanieczyszczenia ropy w rurociągu Przyjaźń wypowiedział się w sobotę także Łukaszenka. Oświadczył on m.in., że pełna wycena szkód wymaga jeszcze czasu, jednak Białoruś straciła już "setki milionów dolarów". Prezydent dał do zrozumienia, że Mińsk oczekuje od Moskwy rekompensaty, jednak zapowiedział, że sprawa ta nie będzie w negocjacjach łączona z kwestią odszkodowania za tzw. manewr podatkowy w Rosji. Manewr ten polega na stopniowym znoszeniu ceł eksportowych na ropę i zwiększaniu opodatkowania jej wydobycia, co będzie skutkować wzrostem ceny dla Białorusi i zmniejszeniem jej zysków ze sprzedaży paliw. Wstrzymanie poboru ropy Od 19 kwietnia rurociągiem Przyjaźń płynęła przez Białoruś w kierunku zachodnim zanieczyszczona ropa; w surowcu wykryto przekroczenie norm chlorków organicznych. Białoruskie rafinerie ograniczyły produkcję paliw o 50 proc. Tranzyt ropy wstrzymały PERN oraz ukraińska Ukrtransnafta, a 30 kwietnia także białoruski operator. Tego dnia rano Homeltransnafta całkowicie wstrzymała pobór ropy z Rosji, aby móc wypompować z rurociągu zanieczyszczony surowiec. W sumie, jak informowano wcześniej, w rurociągu Przyjaźń na terenie Rosji, Białorusi, Polski i Ukrainy zgromadziło się ok. 5 mln ton zanieczyszczonej ropy, z tego ok. 1 mln - na Białorusi. Ropa dobrej jakości dotarła na granicę Rosji i Białorusi w czwartek 2 maja.