Zgodnie z zarządzeniem gubernatora Andrew Cuomo nie kursują autobusy miejskie, metro, a także kolej naziemna obsługująca metropolię. Także lotniska zostały zamknięte dla przylatujących samolotów. Uderzenie Irene na Nowy Jork spodziewane jest w niedzielę rano czasu polskiego. Po godzinie 12 w jednym z najludniejszych zazwyczaj punktów Manhattanu, u zbiegu Piątej Alei i Broadwayu przy 23. Ulicy, było praktycznie pusto. Z rzadka pojawiały się taksówki, niewielu było przechodniów. - O tej porze jest tutaj zawsze mnóstwo ludzi. Nie ma nawet porównania z tym, co się dzieje w normalnym dniu. Tuż obok, w Madison Square Park są zwykle setki, teraz widzę kilka osób - opowiadał w rozmowie z PAP wyglądający przez okno swego domu fotografik Jerzy Koss. W dzielnicy Queens na ulicach był większy ruch. Zwłaszcza sklepy spożywcze nie mogły narzekać na brak klientów zaopatrujących się przezornie w napoje butelkowane, konserwy i baterie na wypadek wyłączenia elektryczności. Dodatkowych kłopotów może przysporzyć nowojorczykom zapowiadane w razie konieczności zamknięcie mostów oraz tunelów łączących Manhattan z innymi dzielnicami i stanem New Jersey. - Tunele mogą zostać zalane i bardzo martwimy się taką możliwością - powiedział przewodniczący Zarządu Transportu Metropolitalnego (MTA) Jay Walder. Większość nowojorczyków w sobotę nie pracuje, ale otwarte są szpitale, sklepy i punkty usługowe. - Bardzo się dziwię, jak można było zamknąć metro już w południe, kiedy jeszcze nic wielkiego się nie dzieje. To oburzające. Ciekawa jestem jak mam wrócić do domu? - pytała retorycznie w rozmowie z PAP mieszkanka Queensu Samantha Anderson. Huragan Irene minuta po minucie