"Ukraina nie ma nic wspólnego z sabotażem gazociągów Nord Stream" - oświadczył doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak, komentując doniesienia "New York Timesa", że za wysadzeniem trzech rur tej magistrali mogła stać proukraińska grupa sabotażystów. "(...) Ukraina nie ma żadnego związku ze zdarzeniami na Morzu Bałtyckim i nie posiada informacji na temat "proukraińskich grup sabotażowych". Co stało się z gazociągami Nord Stream? "One zatonęły", jak to się mówi w samej Federacji Rosyjskiej..." - napisał Podolak na Twitterze. Nowo zdobyte informacje wskazują, że za wysadzeniem trzech rur gazociągów Nord Stream 1 i 2 we wrześniu 2022 r. stała proukraińska grupa sabotażystów - przekazał we wtorek "New York Times", powołując się na amerykańskich oficjeli . Jednocześnie - według cytowanych źródeł - nie ma dowodów wskazujących na to, by grupa działała na zlecenie ukraińskich władz. Oświadczenie Stanów Zjednoczonych - Obecnie prowadzone są trzy śledztwa. Jeszcze się nie zakończyły. O ile mi wiadomo, żaden z tych trzech krajów publicznie nie informował o tym, czego się dowiedział - powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) John Kirby podczas wirtualnej konferencji prasowej, odpowiadając na pytanie o doniesienia "New York Timesa". Dziennik napisał we wtorek, powołując się na amerykańskich oficjeli, że nowo zdobyte informacje wskazują, że za wysadzeniem trzech rur gazociągów Nord Stream 1 i 2 we wrześniu 2022 roku stała proukraińska grupa sabotażystów. Jednocześnie - według cytowanych źródeł - nie ma dowodów wskazujących na to, by grupa działała na zlecenie ukraińskich władz. Sprawę skomentował także niemiecki minister obrony Boris Pistorius. Jego zdaniem eksplozja Nord Stream mogła nastąpić w wyniku "akcji pod fałszywą flagą", by obciążyć winą Ukrainę - donosi agencja Reutersa.