Mursi, którego wystąpienie wyemitowała egipska telewizja państwowa, wezwał Egipcjan do jedności, gdyż tylko jedność narodu - jak podkreślił - pozwoli na szybkie wyjście kraju z kryzysu. Oddał także hołd blisko 900 demonstrantom, którzy zginęli podczas protestów przeciwko reżimowi Hosniego Mubaraka. - Wolność miała wysoką cenę, ale obiecuję, że uczynię wszystko, by krew męczenników nie była przelana daremnie - powiedział Mursi. Podkreślił ważną rolę armii jako "historycznej instytucji", która cieszy się w Egipcie powszechnym szacunkiem. Policjantów nazwał "braćmi wszystkich Egipcjan", ale zaznaczył, że ci funkcjonariusze, którzy dopuścili się nadużyć podczas tłumienia protestów przeciwko rządom Mubaraka, muszą być postawieni przed sądem i ukarani. Mohamed Mursi obiecał, że jako prezydent Egiptu będzie respektował wszystkie traktaty międzynarodowe, podpisane przez jego kraj - także porozumienia pokojowe Izraelem. - Chcemy pokoju - zapewnił Mursi. Jedynie Egipt i Jordania podpisały układy pokojowe z Izraelem. W niedzielę po południu komisja wyborcza w Kairze ogłosiła zwycięstwo islamisty Mohameda Mursiego, nominowanego przez Bractwo Muzułmańskie, w wyborach prezydenckich. W drugiej, decydującej turze pokonał on ostatniego premiera reżimu Mubaraka, byłego dowódcę sił powietrznych Egiptu, Ahmeda Szafika.