51-letni deputowany Partii Włoskich Komunistów pojechał do rosyjskiej stolicy na obchody 90. rocznicy rewolucji październikowej, a w ich przeddzień odwiedził mauzoleum jej wodza. Tam właśnie podczas rozmowy z dziennikarzami zażartował, komentując plany referendum w Rosji na temat przyszłości mumii Lenina, że włoscy komuniści zabiorą ją do Wiecznego Miasta. Od razu odpowiedział mu z Rzymu oburzony polityk prawicowej, postchadeckiej partii UDC Luca Volante. - Jeżeli Diliberto chce sprowadzić do swojego domu albo do siedziby swej partii mumię Lenina, proszę bardzo - powiedział. - Ale Włochy nie mogą z całą pewnością pozwolić sobie na to, by stały się schronieniem dla naśladowców komunistycznych zbrodniarzy z Europy - dodał. Jednocześnie Volonte zauważył sarkastycznie, że "być może żart Diliberto to rezultat polarnego zimna i wzmocnienia paroma kieliszeczkami lokalnej wódki". Jeszcze ostrzej potępił komunistycznego deputowanego inny polityk UDC, Maurizio Ronconi, który oświadczył: "Diliberto jest śmieszny w swej nostalgii za sowieckim komunizmem, tak jakby gułagi z milionami ofiar minęły na próżno". W podobnym tonie zareagowali inni politycy włoskiej prawicy, choć nie brakowało również żartów. - Mumia Lenina w Rzymie? Tylko pod warunkiem, że Rosja weźmie w zamian Diliberto - powiedział deputowany Sojuszu Narodowego Maurizio Gasparri. Na tę falę mieszanych reakcji odpowiedział z Moskwy sprawca całego zamieszania. - Zwłoki Lenina pozostaną oczywiście w Moskwie i tylko lekkoduch mógł wyobrazić sobie, że naprawdę zamierzam ubiegać się o ich przeniesienie do Rzymu - wyjaśnił Oliviero Diliberto. Zupełnie zaś serio wyraził ubolewanie, że razem z nim do Moskwy nie przyjechali na obchody 90.lecia rewolucji październikowej politycy Partii Komunistycznej Odnowy, drugiego koalicyjnego ugrupowania skrajnej włoskiej lewicy.