We wniosku Peggy Fossett podkreśliła, że prowadzący śledztwo w sprawie zaginięcia jej męża doszli do wniosku, iż samolot, którym wystartował z prywatnego lotniska w oddalonej od centrów cywilizacji, dzikiej części amerykańskiego stanu Nevada, rozbił się podczas tragicznego w skutkach wypadku. - Jestem przekonany, że dowodów na to wystarczy z nawiązką - powiedział sędzia Jeffrey Malak, odczytując sentencję orzeczenia, stwierdzającego śmierć pilota. Sąd zaznaczył, że Fosset pozostawił "rozległy" majątek, o ośmiocyfrowej wartości, czyli wart kilkadziesiąt milionów dolarów. 63-letni posiadacz serii rekordów balonowych, lotniczych i żeglarskich i autor wyczynów w kilku jeszcze innych dziedzinach, zaginął 3 września bez śladu wraz ze swym samolotem po oderwaniu się od ziemi z prywatnego pasa startowego w zachodniej Nevadzie, w jednym z najbardziej niedostępnych i najrzadziej zamieszkanych regionów w kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych. Przez następne dni i tygodnie trwały bezskuteczne, choć niezwykle intensywne poszukiwania lotnika i maszyny, prowadzone przy pomocy wielu prywatnych osób, naziemnych poszukiwaczy oraz lotników - wolontariuszy, przeczesujących kilometr po kilometrze, z ziemi i powietrza, także za pomocą radaru, poryte kanionami i pokryte grzbietami górskimi terytorium, a zwłaszcza najbardziej niedostępny region o powierzchni ponad 50 tys. km kwadratowych (jedna szósta pow. Polski). Nie pomogło nawet wyznaczenie 19 września przez rodzinę nagrody za jego odnalezienie, w wysokości miliona dolarów.