Mułła wyjechał do Iranu w styczniu, po ogłoszeniu przez prezydenta USA George'a W. Busha nowej operacji bezpieczeństwa w Bagdadzie. Bojownicy Sadra - Armia Mahdiego, działający głównie w szyickiej dzielnicy stolicy Iraku - Mieście Sadra, zeszli do podziemia, przede wszystkim by uniknąć bezpośredniego starcia z Amerykanami. "New York Times" pisze, iż jakkolwiek zdaniem wywiadu USA powody powrotu Sadra z Iranu nie są do końca jasne, wydarzenie to może wpłynąć zasadniczo na rozwój sytuacji w Iraku - zarówno na scenie politycznej jak i w kwestiach bezpieczeństwa. Nie jest wykluczone, że Sadr chce umocnić swą pozycję na irackiej scenie w związku z wyborami do władz prowincji, planowanymi na przyszły rok. Być może także chce ponownie zjednoczyć swe bojówki, które po jego wyjeździe zaczęły się rozpadać. Nie jest też wykluczone - jak pisze nowojorski dziennik - że Sadr wrócił by wykorzystać nieobecność w kraju przebywającego na leczeniu w USA swego głównego rywala, szyity Abdula Aziza al- Hakimiego. Oczywiste jest jedno: powrót Sadra to także wzrost antyamerykańskiej retoryki wśród irackich szyitów. Według wywiadu USA, Sadr w sekrecie przyjechał do Iraku w zeszłym tygodniu i zatrzymał się w Kufie, swej bazie niedaleko Nadżafu. Nie jest wykluczone, że w piątek pojawi się publicznie, wygłaszając tu kazanie. W czwartek premier Iraku Nuri al-Maliki zwrócił się do parlamentu o zaaprobowanie kandydatur sześciu polityków, mających zastąpić związanych z Sadrem ministrów, którzy podali się do dymisji w kwietniu na polecenie samego Sadra, gdy premier odmówił przedstawienia harmonogramu wycofania obcych sił z Iraku. Parlament ma zająć się sprawą nominacji w przyszłym tygodniu.