Występując w środę w resorcie sprawiedliwości USA, Mueller oznajmił, że rezygnuje z pracy w tym ministerstwie i definitywnie zamyka sprawę raportu dotyczącego afery Russiagate oraz zarzutów dotyczących blokowania pracy wymiaru sprawiedliwości przez prezydenta. "Występuję, ponieważ nasze dochodzenie zostało zakończone" - powiedział Mueller i dodał, że raport z tego postępowania "mówi sam za siebie". Wyjaśnił, że powołując się na konstytucję resort sprawiedliwości przygotował instrukcje, które określiły warunki brzegowe jego śledztwa. "Po pierwsze opinia (ministerstwa) w jasny sposób zezwala na śledztwo dotyczące urzędującego prezydenta, ponieważ ważne jest, by zachować dowody, gdy pamięć o nich jest świeża, a dokumenty - dostępne. Takie dowody mogłyby, między innymi, zostać wykorzystane, gdyby były osoby współwinne, które można by teraz oskarżyć" - powiedział Mueller. "Po drugie, opinia stwierdza, że konstytucja stanowi, iż formalne oskarżenie urzędującego prezydenta o wykroczenie musi się odbyć na innej drodze niż postępowanie karne" - kontynuował. Zastrzegł, że byłoby rzeczą nieuczciwą "oskarżyć kogoś o przestępstwo, jeśli nie byłoby sądowego rozwiązania w związku z tym oskarżeniem". Dodał jednak, że "nie było takiej opcji", jak postawienie Trumpa w stan oskarżenia w świetle instrukcji ministerstwa sprawiedliwości. "Prezydent nie może być oskarżony za przestępstwo federalne tak długo, jak długo sprawuje urząd. Byłoby to niekonstytucyjne" - powtórzył. Mueller, który zakończył śledztwo w kwietniu, po raz pierwszy skomentował swoje dochodzenie. "Doszło do wielokrotnych i systemowych ingerencji w wybory" "Raport jest moim świadectwem. Nie dostarczę w wystąpieniu przed Kongresem żadnej informacji ponad to, co jest już upublicznione" - podkreślił prokurator. Komisje Izby Reprezentantów badające aferę Russiagate domagały się, by Mueller zeznawał z Kongresie. Trump oznajmił, że nie dopuści do składania zeznań ani przez Muellera, ani przez byłych członków jego administracji znających szczegóły śledztwa prokuratora specjalnego. "Kończę przypominając główny zarzut w naszych oskarżeniach - że doszło do wielokrotnych i systemowych ingerencji w nasze wybory. To oskarżenie zasługuje na uwagę wszystkich Amerykanów" - powiedział Mueller. Kongres zajmie się "przestępstwami i kłamstwami" Trumpa Trump skomentował jego wystąpienie na Twitterze: "Nie było wystarczających dowodów, a zatem, w naszym Kraju, osoba jest niewinna. Sprawa jest zamknięta!". Szef komisji sprawiedliwości Izby Reprezentantów, Demokrata Jerry Nadler wydał natomiast komunikat, w którym obiecuje, że Kongres zajmie się "przestępstwami i kłamstwami" Trumpa. "Zważywszy że prokurator specjalny Mueller nie mógł wszcząć postępowania karnego przeciw prezydentowi, na Kongres spada obowiązek zareagowania na przestępstwa, kłamstwa i inne występki prezydenta Trumpa" - napisał Nadler. Pytany przez dziennikarzy, czy komisja rozważa impeachment Trumpa, Nadler powiedział jedynie, że taka opcja "nie jest wykluczona". Komisja sprawiedliwości ma prawo zainicjować procedurę impeachmentu, ale Kongres przyjął raczej strategię wojny sądowej z administracją Trumpa, zwłaszcza że kontrolowany przez Republikanów Senat nie poparłby wniosku o zdjęcie prezydenta z urzędu. AP: Raport "nie uniewinnia" Trumpa AP podkreśla, że raport Muellera, do którego dostęp chcą uzyskać komisje Izby Reprezentantów, "nie uniewinnia" prezydenta, a sam prokurator specjalny pracował w przekonaniu, że konstytucja uniemożliwia mu oskarżenie Trumpa. AFP zwraca uwagę na opinię resortu, która determinowała postępowanie Muellera i określała jasno, że "postawienie prezydenta w stan oskarżenia jest nielegalne". Mueller przedłożył raport ze swego śledztwa prokuratorowi generalnemu Williamowi Barrowi; zredagowaną i skróconą wersję dokumentu opublikowano 18 kwietnia. Teraz Kongres domaga się udostępnienia mu pełnego raportu oraz przesłuchania byłego doradcy prawnego Białego Domu Donalda McGahna, który był jednym z najważniejszych świadków w postępowaniu prokuratora specjalnego, przez komisję Nadlera. Trump nie zgadza się na żadne z tych żądań. Śledztwo Muellera trwało 22 miesiące i toczyło się dwoma torami: badano sprawę ingerencji Rosjan w wybory i kontaktów ludzi z otoczenia Trumpa z przedstawicielami Kremla, a równolegle sprawdzano, czy prezydent nie usiłuje blokować działania wymiaru sprawiedliwości. W swym ostatnim wystąpieniu Mueller powtórzył: "nie udało nam się tego ustalić".