Hosni Mubarak "uczynił rzeczy złe, ale do wczoraj uznawany był za mistrza w walce z terroryzmem"- podkreślił szef włoskiej dyplomacji, poproszony o komentarz do rozpoczętego w środę w Kairze procesu byłego przywódcy kraju. "Nowy Egipt musi pokazać odwagę i nie brnąć w stosowanie kary, którą stosował Mubarak i kazał stosować wobec innych, dopuszczając zasadę, zgodnie z którą mord państwowy jest właściwą odpowiedzią" - oświadczył minister Frattini, odnosząc się do kary śmierci w Egipcie, a także żądań jej wymierzenia byłemu prezydentowi. - Media izraelskie wyrażają niesmak po pierwszym dniu procesu byłego prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka. Przeważa pogląd, że rozprawa nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością, której domagali się uczestnicy przemian. "Upokarzający proces Mubaraka", "Jak pies", "Prezydent w klatce" - krzyczą czwartkowe tytuły głównych izraelskich gazet - "Maariw", "Jedijot Achronot" oraz "Izrael Hajom". Początek procesu byłego prezydenta Egiptu, który ustąpił w lutym pod naciskiem masowych demonstracji, jest szeroko relacjonowany i komentowany przez izraelskie media. Przeważa w nich sympatia i współczucie dla polityka, który jeszcze niedawno sprawował niemal niepodzielnie władzę w Egipcie, a w oczach Izraelczyków był przez wiele lat gwarantem pokoju między dwoma sąsiednimi krajami. Komentator "Jedijot Achronot" kładzie nacisk właśnie na zasługi byłego prezydenta Egiptu dla pokoju. Jego zdaniem "Mubarak odważnie poszedł w ślady swego mentora Anwara Sadata (zamordowanego w zamachu za podpisanie układu pokojowego z Izraelem - PAP) i wybrał drogę pokoju(...) prawidłowo ocenił, że bez pokoju z Izraelem nie będzie odnowy dla Egipcjan". Zdaniem gazety, "Tylko ci izraelscy idioci, którzy myślą, że jest możliwe powtórzenie zwycięstwa z wojny sześciodniowej (z 1967 r.), nie będą żałowali, że (Mubarak) pójdzie do więzienia. Ci zaś, którzy wiedzą, jak byłoby w istocie, podziękują mu za ponad 30 lat pokoju i za te tysiące osób - stąd aż po Plac Tahrir (w Kairze) - które nie leżą na wojskowych cmentarzach". "Maariw" zauważa z kolei, że procesy Mubaraka i jego synów służą zaspokajaniu populistycznych oczekiwań. "Można na to patrzeć jak na poetycką sprawiedliwość. Hosni Mubarak, który wysłał tysiące ludzi do więzień, choć w większości nie zrobili oni nic złego, teraz sam jest zamknięty w tej samej klatce, chory i zmordowany w oczekiwaniu na wyrok. Ale tak samo, jak w czasie trwania jego reżimu, te procesy nie mają nic wspólnego ze sprawiedliwością. Co takiego zmieniło się w Egipcie, jeśli dziś zatrzymani nadal siedzą w zamkniętych klatkach, poniżeni i pozbawieni podstaw ludzkiej godności?" - zastanawia się autor komentarza. Wyrok - jego zdaniem - jest z góry wiadomy. "Jasne, że można Mubarakowi i jego synom postawić wiele zarzutów. Ale masy chcą więcej, dużo więcej. A nowe władze chcą im dać więcej, przede wszystkim głowę Mubaraka, ponieważ nie mają zbyt wielu innych osiągnięć, którymi mogłyby się pochwalić"- czytamy. Wedle "Israel Hajom", wszyscy są obecnie przegrani w wyniku zmian w Egipcie, które przyniosły proces Mubaraka. "Wojskowa klika rządząca obecnie Ziemią nad Nilem nie wie, co z tym fantem zrobić. Odetchnęłaby z ulgą, gdyby Mubarak uciekł albo wydał ostatnie tchnienie i w ten sposób zaoszczędził im tego procesu" - pisze gazeta. "Sytuacja w Egipcie stale się pogarsza i nie nadaje on też tonu na przewróconym do góry nogami Bliskim Wschodzie(...). Jego przywódca generał Tantawi dał do zrozumienia, że ma dość rządzenia i chciałby przejść na emeryturę. Izrael obawia się nie tylko narastającej anarchii w Egipcie w dłuższym okresie, ale też, że zacznie się o nim mówić na procesie Mubaraka w kontekście cen gazu, który otrzymuje (Izrael importuje gaz z Egiptu), gdy rurociąg nie jest wysadzany. Nawet Stany Zjednoczone, które wypięły się na swego sojusznika (jakim był Mubarak), nie wyglądają zbyt dobrze po demonstracjach na placu Tahrir".