Stoi to w całkowitej sprzeczności z prawem międzynarodowym - podkreślił minister spraw zagranicznych Wenezueli. W poniedziałek prezydent USA Donald Trump podpisał dekret nakładający nowe sankcje na Wenezuelę, gdzie w niedzielnych wyborach na stanowisko prezydenta został ponownie wybrany lider PSUV Nicolas Maduro. Administracja USA uznała te wybory za "farsę" i zapowiedziała dalsze wywieranie presji na Caracas, aby przywrócić tam demokrację. Trump apeluje o demokrację W specjalnym oświadczeniu opublikowanym w poniedziałek prezydent Trump zaapelował do "reżimu Maduro, aby jak najszybciej przywrócił w kraju demokrację, przeprowadził wolne i uczciwe wybory, uwolnił natychmiast i bez stawiania jakichkolwiek warunków wszystkich więźniów politycznych i aby przestał przyczyniać się do całkowitej degradacji ekonomicznej wenezuelskiego społeczeństwa". Spełnienie tych warunków mogłoby odwrócić konsekwencje kolejnych sankcji, jakie wprowadzono w poniedziałek. Sankcje mają blokować korupcję W ramach tych restrykcji zabroniono amerykańskim firmom i obywatelom USA pomagania rządowi Wenezueli w sprzedaży nieruchomości i dóbr inwestycyjnych. Reuters cytuje niewymienionego z nazwiska przedstawiciela administracji USA, który powiedział dziennikarzom, że nowe sankcje blokują drogę korupcyjnym praktykom - "pozbawiają skorumpowanych oficjeli wenezuelskich możliwości (...) wyprzedawania majątku publicznego w zamian za łapówki". Agencja dpa cytuje anonimowego przedstawiciela władz USA, według którego członkowie rządu Maduro, chcąc się wzbogacić, "wyprzedają wszystko, co nie jest mocno przyśrubowane". "Jeszcze nigdy ten region nie przeżył takiej kleptokracji. Teraz zamykamy kolejną drogę, którą wykorzystywano do praktyk korupcyjnych" - dodał ów przedstawiciel administracji USA. AP odnotowuje, że Waszyngton nie zdecydował się na objęcie sankcjami wenezuelskiej ropy naftowej. Wenezuela ma największe na świecie zasoby tego surowca. Wielu uznało wybory za nieprawomocne Lewicowy prezydent Maduro zwyciężył w niedzielnych przyspieszonych wyborach, uzyskując ok. 68 proc. głosów, a jego kontrkandydat Henri Falcon - ok. 22 proc. Na Maduro oddało głosy 5,8 mln wyborców, a na Falcona - 1,8 mln. Frekwencja przy urnach wyniosła 46,1 proc. Rywale Maduro zapowiedzieli, że nie uznają wyniku wyborów. Opozycja wzywała do bojkotu wyborów, ponieważ - podobnie jak większość społeczeństwa - uznała, że ich wynik był z góry przesądzony na korzyść obecnego prezydenta. Podobnie do Stanów Zjednoczonych wiele innych krajów uznało wybory w Wenezueli za nieprawomocne.