Była to reakcja na słowa szefa MSW Austrii Wolfganga Sobotki, który oświadczył wcześniej tego dnia w radiu OeRF, że jeśli Węgry nie przyjmą z powrotem odsyłanych migrantów, którzy przekroczyli ich wspólną granicę, to Austria pozwie ten kraj do sądu. "Węgierskie stanowisko jest jednoznaczne i niezmienne: przyjmiemy z powrotem tylko tych, którzy po raz pierwszy wkroczyli na terytorium Unii Europejskiej na Węgrzech" - powiedział Szijjarto. Podkreślił, że nielegalni imigranci z Bliskiego Wschodu czy Afryki "ewidentnie" przedostali się na terytorium UE w innych państwach, a to, że nie zostali w nich zarejestrowani, nie może być wymówką. "Niedotrzymywanie przepisów nie zwalnia z konsekwencji" - zaznaczył. Jak zapewnił Szijjarto, Węgry przestrzegają unijnych przepisów, chronią swe granice i rejestrują imigrantów. To, że ubyło nielegalnych imigrantów przybywających do Austrii, jest zasługą wprowadzenia ostrzejszej ochrony granic przez Węgry - dodał. "Ten, kto krytykuje kraj chroniący Europę, a tym samym Austrię, zszedł na manowce" - oświadczył minister. Wiedeń wielokrotnie oskarżał Budapeszt o pozwalanie migrantom, by wkraczali na terytorium Austrii, mimo że na mocy porozumienia z Dublina ubiegający się o azyl powinni pozostać w pierwszym kraju, do którego dotrą. Z kolei Węgry argumentują, że większość migrantów, którzy znaleźli się na ich terytorium, przybyła wcześniej do innych państw UE, głównie do Włoch i Grecji. Zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem dublińskim za rozpatrzenie wniosku o azyl odpowiada państwo, w którym uchodźca przekroczył granicę UE. Budapeszt odmawia jednak przyjmowania z powrotem tych migrantów, którzy przedostali się przez Grecję, szlakiem bałkańskim na Węgry, a następnie do Austrii. Teoretycznie migranci ubiegający się o azyl powinni być odsyłani do Grecji, jednak Trybunał Sprawiedliwości UE zablokował taką możliwość do stycznia 2017 roku z uwagi na panujące w tym kraju warunki pobytu uchodźców, które zdaniem Trybunału naruszają prawa człowieka. Choć w zeszłym roku Węgry wzniosły na granicy ze swoimi południowymi sąsiadami ogrodzenie z drutu kolczastego i napływ uchodźców znacznie zmalał, to wciąż przedostają się oni w pewnej liczbie do tego kraju, głównie przez granicę z Serbią. Węgierski premier Viktor Orban mówił, że "każdy imigrant oznacza zagrożenie dla bezpieczeństwa i ryzyko terroryzmu". Nie wykluczył również, że jesienią na bałkańskim szlaku migracyjnym trzeba będzie zmierzyć się z napływem migrantów podobnym do tego, jaki obserwowano w zeszłym roku. W poniedziałek Węgry przedłużyły do 8 marca 2017 roku stan kryzysowy, wprowadzony rok temu z powodu kryzysu migracyjnego. Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska