Ze swej strony rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa powiedziała w czwartek na cotygodniowym briefingu, że NATO "robi wszystko, by znów zająć miejsce głównego zagrożenia geopolitycznego". Wyraziła ocenę, że eskalacja napięć militarnych i politycznych "nie jest wyborem Rosji". W obszernym komunikacie wystosowanym z okazji 70. rocznicy NATO rosyjski resort spraw zagranicznych ocenił, że program obchodów NATO w Waszyngtonie i "charakter decyzji Rady NATO" świadczą, że sojusz "nie zamierza rezygnować z nasilania konfrontacji wojskowo-politycznej z Rosją". "W NATO postanowiono nasilić obecność wojskową na flance czarnomorskiej. Wzmacniane są wszystkie komponenty: powietrzny, lądowy i morski" - oświadczyło MSZ. Zarzuciło NATO, iż potwierdza "kurs na wzmocnienie potencjału wojskowego" Gruzji, a także że wzmacnia intensywność i skalę swych ćwiczeń wojskowych. Zdaniem rosyjskiego MSZ manewry te "przewidują przećwiczenie nawyków prowadzenia operacji nie tylko obronnych, ale i ofensywnych". "Nie możemy ocenić tych działań inaczej, niż jako kolejny krok w kierunku destabilizacji sytuacji i próby okazania presji siłowej" - oświadczyło MSZ. Jako "destabilizację sytuacji w sferze bezpieczeństwa" rosyjski resort ocenił decyzję USA o wycofaniu się z układu INF. W komunikacie wspomniano także o takich działaniach USA, jak "omawiane plany rozmieszczenia w Europie Wschodniej nowej dużej bazy wojskowej". MSZ oświadczyło, że plany te są sprzeczne ze zobowiązaniami przewidzianymi w akcie stanowiącym Rosja-NATO z 1997 roku. W komunikacie MSZ Rosji oceniło, że w okresie istnienia Sojuszu Północnoatlantyckiego postawiono na "natocentryczność", co sprawiło, że "zmarnowano szansę na stworzenie prawdziwie powszechnego, demokratycznego systemu niepodzielnego bezpieczeństwa, bez rozgraniczających linii i stref wpływów". Ministerstwo wyraziło ocenę, że "kluczowe zadanie Sojuszu nie zmienia się od momentu jego powstania w 1949 roku" i że tym zadaniem jest "zjednoczenie szeregów sojuszników pod sztandarem powstrzymywania "zagrożenia ze Wschodu"". "70 lat to wiek, kiedy mądrość powinna wziąć górę nad ambicjami i fobiami. Czas, by państwa członkowskie NATO przestały wskrzeszać |zagrożenie ze Wschodu|. Świat potrzebuje deeskalacji napięcia wojskowo-politycznego w interesie pokoju" - oświadczyło MSZ. W komunikacie zapewniono, że Rosja "pozostaje otwarta na współpracę w celu deeskalacji napięcia i odbudowania zaufania". MSZ dodało, że Rosja nie widzi jednak "żadnych konstruktywnych inicjatyw w tej sprawie ze strony NATO". "Głupie oświadczenie" Na briefingu w MSZ Rosji rzeczniczka resortu nawiązała w czwartek do wypowiedzi sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, która padła w jego przemówieniu w środę w Kongresie USA. Stoltenberg powiedział, że w przeszłości pokojowe protesty, słowa i dialog nie powstrzymały Adolfa Hitlera, Józefa Stalina i Państwa Islamskiego (IS). Zacharowa powiedziała, że oświadczenie to "jest nie tyle nie na miejscu, ile głupie", i oceniła, że wielu zachodnich polityków to ludzie "źle wykształceni". Rosyjskie media wybiły słowa Stoltenberga, a przedstawiciele władz skrytykowali postawienie w jednym rzędzie Stalina wraz Hitlerem i IS. Wiceszef MSZ Aleksandr Gruszko oświadczył - nawiązując do faktu, że Stoltenberg jest Norwegiem - że "w Norwegii, którą Armia Czerwona wyzwalała od niemieckich faszystowskich najeźdźców, wczoraj wielu ludzi spaliło się ze wstydu". Andriej Klimow, wiceszef komisji spraw zagranicznych Rady Federacji (wyższej izby parlamentu) oświadczył, że "Hitler w odróżnieniu od Stalina został uznany za zbrodniarza przez trybunał międzynarodowy". "Chociaż o Stalinie wszędzie różnie się mówi, to nie urządza się żadnych trybunałów" - dodał Klimow. Z Moskwy Anna Wróbel