- Jeśli ten konwój, mimo braku zgody rządu w Kijowie, wjedzie na terytorium Ukrainy, to będziemy mieli do czynienia z jawnym naruszeniem integralności granicy, a to w świetle prawa ukraińskiego oznacza popełnienie przestępstwa, co daje możliwość ścigania osób za nie odpowiedzialnych, a w świetle prawa międzynarodowego jest złamaniem fundamentalnej zasady nienaruszalności granic i suwerenności państw we własnym zakresie - powiedział Nowak-Far. Jak podkreślił, Ukraina w myśl prawa międzynarodowego jest w pełni suwerennym państwem i "nie ma możliwości podjęcia jakiejkolwiek akcji humanitarnej bez porozumienia i bez zgody Ukraińców". - W przypadku rosyjskiego konwoju mamy do czynienia próbą podważenia tej suwerenności w taki sposób, aby wykazać, że we wschodniej Ukrainie dochodzi do dużego nadużycia w zakresie prawa humanitarnego i potrzebna jest interwencja stron trzecich. Jeżeli intencje rosyjskie są szczere, to władze w Moskwie powinny zaakceptować bardzo precyzyjne warunki, jakie postawił rząd ukraiński, na jakich konwój może przekroczyć granicę - zaznaczył wiceszef MSZ. Zdaniem Nowaka-Fara nie można wykluczyć, że za jednym konwojem, w którym może znajdować się pomoc humanitarna, jedzie kolejny, wiozący już broń, która ma wesprzeć separatystów. Jak podkreślił, wpuszczenie przez Kijów rosyjskiego transportu na swoje terytorium może oznaczać bardzo groźny precedens. - Jeżeli Ukraina pozwoli na swobodne dysponowanie swoim terytorium przez podmioty trzecie, w tym przypadku Rosję, świadczące pomoc humanitarną, to proszę sobie wyobrazić, że teraz każdy na całym świecie mógłby sobie z jakimiś konwojami humanitarnymi swobodnie lub mniej swobodnie wjeżdżać na cudze terytorium. Nie wyobrażam sobie takiej możliwości, tym bardziej w przypadku Ukrainy - państwa dobrze zorganizowanego, a kazus krymski wyraźnie wskazuje, że intencji szczerych w przypadku Rosji nie ma - powiedział Nowak-Far. Minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow oświadczył, że rosyjski konwój humanitarny nie zostanie przepuszczony przez teren obwodu charkowskiego. "Żaden putinowski 'konwój humanitarny' nie będzie przepuszczony przez terytorium obwodu charkowskiego. Prowokacja cynicznego agresora na naszym terytorium jest niedopuszczalna" - napisał szef MSW na swoim profilu na Facebooku. Konwój liczący 280 pomalowanych na biało ciężarówek wyjechał w środę rano z Woroneża do Biełgorodu. Na granicy rosyjsko-ukraińskiej ma być wieczorem. Rosjanie twierdzili, że zgodnie z ustaleniami ze stroną ukraińską ładunek ma trafić na przejście graniczne Szebiekino-Pleteniowka, na granicy między obwodem biełgorodzkim (Rosja) a obwodem charkowskim (Ukraina). Według wcześniejszych planów pomoc humanitarna miała tam zostać przejęta przez Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK). Przedstawiciel misji MKCK na Ukrainie Andre Loersch powiedział w środę, że wciąż brakuje pełnej informacji o rosyjskim konwoju. Wśród kwestii technicznych, które wymagają uzgodnień, jest i pytanie, czy te ciężarówki będą mogły przejechać przez granicę rosyjsko-ukraińską i gdzie to się stanie - powiedział Loersch. Zaznaczył, że sprawy te są uzgadniane na szczeblu międzypaństwowym. Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski powiedział w środę dziennikarzom, że strona polska z uwagą obserwuje "przemieszczanie się konwoju z pomocą humanitarną, który wyjechał z okolic Moskwy w stronę granicy z Ukrainą". Zaznaczył, że Polska od początku konfliktu na Ukrainie bierze udział w dostarczaniu pomocy eksperckiej oraz w planowaniu reform państwa ukraińskiego. - Nasi przedstawiciele będą także obecni na konferencji, która spotyka się w tym tygodniu w Kijowie i która będzie rozpatrywała rozmaite aspekty zaangażowania pomocowego, w tym również pomoc humanitarną - powiedział rzecznik MSZ.