Winid przestawił w czwartek - na wniosek klubu Twojego Ruchu - informację "w sprawie działań rządu podejmowanych w celu włączenia obywateli polskich do ruchu bezwizowego ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki". Wiceszef MSZ przypomniał, że pierwszym krajem objętym w 1988 r. programem ruchu bezwizowego USA była Wielka Brytania; następnie program ewoluował, w zależności od okoliczności rozszerzając lub zawężając liczbę uczestniczących w nim krajów. Zwrócił uwagę, iż zdarzało się też, że USA przywracały wizy niektórym państwom - tak stało się w przypadku Argentyny i Urugwaju. Kryterium kwalifikującym do objęcia kraju ruchem bezwizowym jest procent odmów wydania wizy do USA. "Niestety dane statystyczne dotyczące Polski są wyższe niż próg ustawowy przyjęty w ustawach Stanów Zjednoczonych" - podkreślił Winid. Jak mówił, w 2007 roku poziom odmów w naszym kraju wyniósł 25 proc.; w 2008 roku spadł do 13,8 proc. Rok później po raz pierwszy w historii Polska zeszła poniżej 10 proc. (9,8 proc.) negatywnie rozpatrzonych wniosków wizowych. W 2011 roku jednak odsetek odmów znów zwiększył się do 10,2 proc. Rok później kolejny raz było lepiej - 9,3 proc. odmów. W 2013 r. w ambasadzie USA w Warszawie złożono ok. 65 tys. wniosków wizowych; odmownie rozpatrzono blisko 8 tys., co stanowi około 10,8 proc. Winid zastrzegł, że są to dane amerykańskie; rząd polski nie dysponuje własnymi statystykami w tej sprawie. Wiceszef MSZ przypomniał, że w 2008 roku Stany Zjednoczone ustawowo złagodziły kryteria kwalifikujące do przystąpienia państw do programu bezwizowego z 3 proc. do 10 proc. odmów. Wówczas objęte zostały nim m.in. Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Słowacja, Malta i Korea Płd. "Niestety, wtedy nasz procent odmów w Polsce wynosił 25 proc., siłą rzeczy więc nie weszliśmy do programu bezwizowego" - wyjaśnił wiceszef MSZ. Obecnie znowu obowiązuje poziom 3 proc. odmów, natomiast w amerykańskim Kongresie trwają prace nad nową wersją ustawy, która na stałe ma wprowadzić poziom 10 proc. odmów jako warunek zniesienia wiz. "Ustawa przeszła przez Senat, natomiast z innych powodów została zablokowana w Izbie Reprezentantów. Ustawa ta łączy kilka wątków - ruch bezwizowy jest jednym z nich; główny to - obok promocji turystyki - kwestia nielegalnych imigrantów, głównie z Ameryki Łacińskiej. To stało się powodem, że partie: Demokratyczna i Republikańska nie uzgodniły jednego brzmienia tej ustawy" - wyjaśnił Winid. Jak dodał, jeśli ustawa zostanie uchwalona i podpisana przez prezydenta USA Baracka Obamę, a odsetek negatywnie rozpatrzonych wniosków wizowych wyniesie poniżej 10 proc., Polska zostanie włączona do programu bezwizowego. Winid przyznał jednak, że część odmów często nie wynika z obiektywnych przesłanek, a ze stereotypów czy przesądów, m.in. z przeświadczenia, że Polacy łamią zasady pobytu w USA, np. przedłużając go nielegalnie. Według wiceministra, z danych amerykańskich wynika coś zupełnie przeciwnego - Polacy nie nadużywają systemu. Zapewnił przy tym, że temat ten stale pojawia się w rozmowach z administracją USA i z ambasadą amerykańską w Warszawie. "Cały czas bardzo mocno podkreślamy, że niektóre decyzje odmowne, czy nawet ich większość, według naszych standardów, są nieobiektywne - nasi obywatele są gorzej traktowani niż inni. To jest przedmiot wszystkich rozmów. Mamy nadzieję, że częściowo miało to pozytywny skutek, ponieważ w ciągu tych 7 lat nastąpił dość znaczny spadek odmów" - powiedział Winid. Poinformował również, że Polska zabiega o to, by objąć zagadnienie ruchu bezwizowego polityką UE. "Tutaj w ciągu ostatnich miesięcy nastąpiły dosyć istotne zmiany ze względu na przyjęcie w styczniu 2014 r. nowelizacji rozporządzenia wizowego, które ma na celu doprowadzenie do sytuacji, że wszyscy obywatele UE będą jednakowo traktowani przez różne państwa w świecie, nie tylko USA. Chodzi o to, by zlikwidować różnice w traktowaniu obywateli UE przez państwa przyjmujące" - zaznaczył wiceminister.