Władze Doniecka potwierdziły, że w wyniku zamieszek zmarła jedna osoba, a kilkadziesiąt zostało rannych. Media pisały wcześniej o dwóch, a nawet trzech o ofiarach śmiertelnych. - Dzisiejsze oświadczenie MSZ Federacji Rosyjskiej, w którym próbuje ona przerzucić odpowiedzialność za tę tragedię na władze ukraińskie, poraża swym cynizmem i brakiem odpowiedzialności - powiedział rzecznik ukraińskiej dyplomacji Jewhen Perebyjnis. Jak podkreślił, starcia w Doniecku zostały sprowokowane w chwili, gdy większość ludzi uczestniczących w demonstracji na rzecz jedności Ukrainy opuściła plac, na którym odbywała się demonstracja. - Dlatego też oczywiste jest, że prowokacja była zaplanowana i jest bezpośrednio związana z destrukcyjnymi działaniami obywateli Rosji oraz niektórych prorosyjskich organizacji społecznych, których przedstawiciele przyjeżdżają do naszego kraju w celu jego destabilizacji i eskalacji napięcia - zaznaczył ukraiński dyplomata. Perebyjnis zauważył, że w ostatnim czasie MSZ Rosji ucieka się do przekręcania faktów, stosowania podwójnych standardów, a także do bezpośredniej ingerencji w sprawy wewnętrzne Ukrainy. - Dlatego też wzywamy Federację Rosyjską do powrotu na drogę prawa międzynarodowego - oświadczył przedstawiciel MSZ Ukrainy. Wcześniej, komentując wydarzenia w Doniecku, rosyjskie MSZ oświadczyło, iż "Rosja poczuwa się do odpowiedzialności za życie rodaków i współobywateli na Ukrainie; zastrzega też sobie prawo do wzięcia ludzi w obronę". - 13 marca 2014 roku w Doniecku doszło do tragicznych wydarzeń, polała się krew. Na pokojowo nastawionych demonstrantów, którzy wyszli na ulice miasta, by wyrazić swój stosunek do destrukcyjnego stanowiska ludzi podających się za ukraińską władzę, napadły radykalnie prawicowe ugrupowania, uzbrojone w broń na plastikową amunicję i kije - oznajmił resort spraw zagranicznych Rosji. Ministerstwo zauważyło, że ludzie ci od środy zjeżdżali do Doniecka z innych regionów Ukrainy. - W wyniku starć jest wielu rannych; jedna osoba zginęła - podkreśliło. Rosyjskie MSZ przypomniało, że Moskwa niejednokrotnie oświadczała, że "ci, którzy objęli władzę w Kijowie, powinni rozbroić bojówkarzy, zapewnić bezpieczeństwo ludności i zagwarantować słuszne prawo ludzi do organizowania wieców". - Niestety, wydarzenia na Ukrainie pokazują, że tak się nie dzieje, że władze w Kijowie nie kontrolują sytuacji w kraju - skonstatowało MSZ Rosji. Z Kijowa Jarosław Junko