Rzecznik MSZ Geng Shuang oświadczył, że indyjscy żołnierze wtargnęli na terytorium Chin, a strona chińska "podjęła odpowiednie działania". Geng podkreślił, że rząd w Delhi wielokrotnie potwierdzał status quo na odcinku granicy przy Sikkim i że sytuacja w tym regionie, od lat uchodzącym za punkt zapalny między obu państwami, została uregulowana za pomocą licznych porozumień. Ze względów bezpieczeństwa Chiny odwołały wizytę 47 indyjskich pielgrzymów, którzy mieli wjechać na chińskie terytorium przez przełęcz Nathula w pobliże góry Kajlas i jeziora Mapam Yumco (dawniej Manasarovar) na Wyżynie Tybetańskiej, uważanych za święte przez wyznawców buddyzmu oraz hinduizmu. O tej decyzji Pekinu Delhi zostało poinformowane kanałami dyplomatycznymi - zapewnił Geng dodając, że zaapelowano też do Indii o poszanowanie terytorialnej suwerenności Chin. Indie i Chiny prowadzą spory terytorialne o rejon Sikkim i Tybet od 1967 roku. Obserwatorzy przyznają, że ostatni incydent może oznaczać jeden z najpoważniejszych w ostatnich latach kryzysów na granicy chińsko-indyjskiej. Indyjskie media informują, że napięcia w regionie trwają od kilku tygodni i że w tym czasie chińscy żołnierze przekraczali granicę, niszcząc po stronie indyjskiej bunkry. W maju Chiny określiły nowy most łączący stany Arunaćal Pradeś i Asam na północnym wschodzie Indii, częściowo przy granicy z Chinami, jako "rozbudowę wojskowych struktur w regionie". Również w maju ze względu na wzrost chińskich inwestycji w Pakistanie Indie zrezygnowały z udziału w szczycie związanym z inicjatywą Pasa i Szlaku w Pekinie. Delhi twierdzi, że chiński kapitał legitymizuje pakistańskie roszczenia terytorialne wobec terenów spornych z Indiami. Rafał Tomański