- Pragnę wszystkich uspokoić. Rosyjskie wojsko nie idzie w kierunku Tbilisi - powiedziała. Nie sprecyzowała, co robi wojsko. Rosyjscy żołnierze sił pokojowych poinformowali, że na przedmieściach Gori odkryli niestrzeżony gruziński skład broni i amunicji, który wywożą, by - jak powiedzieli - zdemilitaryzować strefę i ochronić ludność. Więcej na ten temat w INTERIA.TV Wcześniej zachodnie agencje podawały, że z Gori na południe wyruszyło kilkadziesiąt rosyjskich pojazdów wojskowych, co - jak podkreślano - jest naruszeniem zawieszenia broni, zakładającegowycofanie rosyjskich sił na pozycje zajmowane przed wybuchem konfliktu wokół Osetii Południowej. Tymczasem agencja ITAR-TASS informuje, że ministerstwo obrony Rosji kategorycznie zaprzecza, by kolumna rosyjskich wozów bojowych wyjechała z Gori w kierunku Tbilisi. - Ta dezinformacja absolutnie nie odpowiada rzeczywistości - zapewnił przedstawiciel resortu. Jak informuje AFP, rosyjscy żołnierze na ciężarówkach wymachują rosyjskimi flagami i krzyczą "Tbilisi, Tbilisi"! Czołgi załadowane są namiotami i sprzętem. Za rosyjskimi czołgami do Gori wkraczają oddziały najemników, którzy za przyzwoleniem Rosjan plądrują miejscowe sklepy i domy - informuje znajdujący się na miejscu reporter TVP. Dziennikarz potwierdza, że wbrew zaprzeczeniom Moskwy, rosyjskie wojska ustanawiają posterunki w Gori. Podobne informacje podał wcześniej Reuters, co spotkało się z dementi Rosjan. Gori, przez które przebiega główne gruzińskie połączenie samochodowe i kolejowe wschód-zachód, leży około 25 kilometrów od granicy Osetii Południowej. Mimo obowiązywania zawieszenia broni, około 50 rosyjskich czołgów weszło dziś rano do Gori na północy Gruzji - poinformował szef gruzińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander (Kacha) Lomaja. Wiadomość tę natychmiast zdementował sztab rosyjskich sił pokojowych. Jak oświadczył Lomaja, czołgi wjechały do Gori około godziny 9.45 czasu lokalnego (7.45 czasu polskiego) - czyli w osiem godzin po zaakceptowaniu przez Gruzję zawieszenia broni, na które wcześniej zgodziła się Rosja. Przebywający w Gori świadek, który zastrzegł sobie anonimowość, powiedział Reuterowi, iż nie zauważył żadnych rosyjskich czołgów. - Chodziłem po mieście. Nie ma czołgów. Nie ma Rosjan - powiedział rozmówca agencji. Dodał następnie: "Ludzie są zdezorientowani i na granicy wytrzymałości; łatwo popadają w panikę". - Świat zdaje się mówić o zawieszeniu broni, rozmowach pokojowych, podczas gdy w tej chwili w moim kraju dokonuje się zbrodni najgorszego rodzaju, zbrodni przeciwko ludności - powiedział prezydent Gruzji na konferencji prasowej w Tbilisi. - Rosyjskie czołgi atakują miasto Gori, ich jednostki niszczą budynki - oświadczył Saakaszwili na wspólnej konferencji z prezydentami Polski, Litwy, Estonii i z premierem Łotwy. Gruziński prezydent mówił o "grabieżach", jakich dopuszczają się Rosjanie, rozkradając wszystko, nawet deski klozetowe. Wiceminister obrony Gruzji Bato Kutelija poinformował w środę, że rosyjskie wojska opuściły położone na zachodzie kraju miasto Zugdidi. Dodał, że Gruzja oczekuje, iż siły rosyjskie opuszczą również miasto Gori. Zugdidi znajduje się niedaleko drugiej, obok Osetii Południowej, zbuntowanej gruzińskiej republiki - Abchazji.