Według ostatnich danych w Bułgarii jest ponad 5 800 uchodźców z Bliskiego Wschodu, przeważnie Syryjczyków. Do końca roku należy spodziewać się podwojenia tej liczby - zapowiedział szef MSW. - Analizy wskazują, że utrzymanie się obecnych tendencji stworzy poważne problemy w kraju - dodał Jowczew, podkreślając, że chodzi przede wszystkim o brak miejsc w ośrodkach, niedobór środków finansowych na ich utrzymanie, a także leków czy personelu pomocniczego, w tym tłumaczy. Ośrodki są przeludnione, w następnym tygodniu ma być otwarty nowy dla 1 500 osób. Fakt, że wśród uchodźców jest sporo rodzin, które chcą zamieszkać razem, powoduje dodatkowe trudności - wyjaśnił Jowczew. Niebezpieczeństwo epidemii zmusiło bułgarskie władze do wprowadzenia obowiązkowego szczepienia na odrę. Jowczew podkreślił, że nie należy ignorować zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego, gdyż z falą wygnanych przez wojnę w Syrii ludzi do Bułgarii mogą trafić potencjalni terroryści. Liczba zatrzymanych uchodźców podejrzanych o takie kontakty nie przewyższa jednak dziesięciu - wyjaśnił. Wicepremier poinformował, że Bułgaria zwróciła się do Komisji Europejskiej nie tylko o pomoc finansową i materialną, lecz także o uruchomienie mechanizmów pozwalających na kierowanie części uchodźców do innych państw unijnych. Na remonty pomieszczeń dostosowywanych na ośrodki dla uchodźców i na ich utrzymanie Bułgaria we wrześniu przeznaczyła z budżetu 30 mln lewów (15 mln euro). Jednocześnie wicepremier poinformował, że zdymisjonowano dyrektora Państwowej Agencji ds. Uchodźców i w środę mianowano nowego szefa tej instytucji. Jako przyczyny zwolnienia podał: zwłokę w regulowaniu statusu uchodźców, słabą organizację w obozach tymczasowych oraz niezadowalającą współpracę z europejskimi organizacjami, które mogą pomóc w załagodzeniu problemu. Z Sofii Eugenia Manołowa