Obama zapowiadał już wcześniej, że od lipca 2011 roku zacznie się stopniowe wycofywanie amerykańskich oddziałów z Afganistanu. W poniedziałek, po informacjach o zabiciu przywódcy Al-Kaidy Osamy bin Ladena, szef senackiej komisji sił zbrojnych powiedział, że redukcja amerykańskiego kontyngentu w Afganistanie, który liczy obecnie około 100 tys. żołnierzy, będzie tym bardziej "znacząca", że zabicie bin Ladena nie pozostanie bez wpływu na ograniczanie militarnej obecności w Afganistanie. Jesienią ubiegłego roku Obama zdecydował o wysłaniu do Afganistanu dodatkowych 30 tys. żołnierzy. Jak pisze dziennik "The Washington Post" na swoich stronach internetowych, dowódca międzynarodowych sił w Afganistanie, generał David Petreus ma wkrótce przedstawić gabinetowi Obamy propozycje dotyczące skali i harmonogramu wycofywania oddziałów USA z Afganistanu. Jednak Petreus jeszcze w styczniu tego roku przestrzegał przed przedwczesnym ograniczeniem amerykańskiej obecności wojskowej w tym kraju i nalegał nawet, by nie podawać do wiadomości publicznej ewentualnego terminu rozpoczęcia wycofywania wojsk. "Washington Post" podkreśla, że to jak duża powinna być redukcja amerykańskiego kontyngentu jest od dawna przedmiotem debaty między administracją Obamy a dowódcami wojskowymi. Niektóre propozycje wzywają do zmniejszenia oddziałów armii USA o parę tysięcy żołnierzy, inne zaś - o kilkanaście. Tymczasem przedstawiciel Pentagonu, który zgodnie z wymogami ministerstwa obrony musiał zachować anonimowość, powiedział "Washington Post", że należy się liczyć z tym, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy ataki talibów nasilą się dramatycznie, ponieważ będą oni walczyć o odbicie terenów opanowanych przez wojska koalicji oraz wysłać sygnał do swych pobratymców, że zamierzają odzyskać władzę.