Tegoroczny sezon w Himalajach miał być rekordowy pod względem liczby prób zdobycia Mount Everest. Niespodziewanie warunki pogodowe są gorsze niż przewidywano. I dlatego dochodzi do kolejnych tragedii. Pod koniec kwietnia zginął Ueli Steck, słynny szwajcarski himalaista. W miniony weekend kolejnych trzech śmiałków straciło życie - informuje AFP. Już wcześniej pojawiały się doniesienia, że w tym roku Nepal wydał rekordową liczbę zezwoleń na wejście na Mount Everest. Rozgorzała dyskusja, czy nie przyniesie to największej od lat liczby ofiar. Czas wejścia na najwyższy szczyt świata miał się wydłużać, a tuż przed samym końcem miały powstawać kolejki. Jak jednak informuje AFP, w sobotę i niedzielę kolejek nie było. Była za to niesprzyjająca pogoda, której nie sprostali trzej himalaiści. Jednym z nich jest Słowak Vladimir Strba, którego ciało znaleziono zaledwie kilkaset metrów od szczytu. Strba znalazł się w tzw. "strefie śmierci", jednym z najtrudniejszych odcinków trasy. Niemal w tym samym miejscu odnaleziono zwłoki Amerykanina Rolanda Yearwooda. Trzecia ofiarą Mount Everest jest mężczyzna z Australii, a o jego śmierci poinformowały lokalne serwisy. Z czwartym stracono kontakt w sobotę. Do tej pory go nie odnaleziono.