Główny anestezjolog stolicy Jewgienij Jewdokimow powiedział, że rosyjskie siły specjalne szturmując wczoraj nad ranem budynek teatru na Dubrowce zastosowały środek stosowany do "znieczulenia ogólnego". Zaznaczył jednocześnie, że przy zwiększonej dawce tego środka "następują zmiany w podstawowych funkcjach organizmu". Do takich- zdaniem Jewdokimowa - należą utrata świadomości, a także uszkodzenie układu oddechowego i krwionośnego. Pomoc tym, którzy ucierpieli w wyniku użycia zwiększonej dawki "środka" udzielana jest - jak powiedział Jewdokimow - "w zależności od objawów" i od tego, jaka funkcja organizmu została naruszona. Lekarze moskiewscy: w normalnych warunkach ten gaz nie spowodowałby śmierci Zdaniem moskiewskich lekarzy, w normalnych warunkach gaz zastosowany podczas operacji w teatrze na Dubrowce, nie spowodowałby śmierci ludzi. Zakładnicy byli jednak osłabieni, co nasiliło oddziaływanie gazu. Szef moskiewskiej służby medycznej Andriej Sielcowski powiedział, że wpływ gazu na ludzi, którzy znajdowali się w niecodziennej sytuacji, był znacznie silniejszy z powodu ich osłabienia. Przede wszystkim w związku z tym, że zakładnicy "spędzili ponad dwie doby niewiele się ruszając, nie mieli niezbędnej ilości wody i żywności". Sielcowski podkreślił, że w zwykłych warunkach "gaz nie zachowuje się tak agresywnie, środek ten często wykorzystuje się podczas operacji chirurgicznych i skutki jego oddziaływania zostały już dawno zbadane". Dla rehabilitacji zatrutych takim gazem "potrzeba czasu" - powiedział Sielcowski, dodając, że nowoczesnymi metodami reanimacji można "utrzymać funkcje organizmu" po zatruciu. Lekarz poinformował, że antidotum, które zastosowano po użyciu gazu "ma szerokie zastosowanie i jest obliczone na neutralizację dużego asortymentu środków specjalnych". Podkreślił, że przed szturmem moskiewscy lekarze zostali uprzedzeni i zanim zaczęto przywozić osoby poszkodowane, w szpitalach przygotowano około tysiąca miejsc, dostarczono wszystkie niezbędne medykamenty. Również teraz jest ich "wystarczająca ilość". 646 byłych zakładników nadal przebywa w szpitalach Spośród ponad 750 uratowanych przez rosyjskie oddziały specjalne zakładników przetrzymywanych przez czeczeńskich terrorystów 646 nadal przebywa w szpitalach. 150 znajduje się na oddziałach intensywnej terapii, z czego 45 jest w stanie ciężkim - poinformował Interfax. Wśród ofiar jest Holenderka, Austriaczka, Kazaszka i Białorusinka Wśród osób, które zginęły w czasie szturmu komandosów na moskiewski teatr są prawdopodobnie obcokrajowcy - poinformowało radio Echo Moskwy. Jednym z nich jest obywatelka Holandii. W nocy w jednym ze szpitali w wyniku obrażeń zmarła 13-letnia dziewczynka z Kazachstanu. Agencja France Presse powołuje się m.in. na informacje dziennikarzy holenderskich. Według nich, 38-letnia kobieta - identyfikowana jako Natasza Żyrow - przebywała w teatrze wraz z synem. Chłopiec nadal pozostaje w szpitalu. Według źródła, cytowanego przez AFP, jest "wysoce prawdopodobne", że Holenderka zmarła w wyniku zatrucia gazem, użytym w czasie szturmu przez rosyjskie oddziały. Zmarła dziewczynka to Aleksandra Litiaga uwolniona z teatru wraz z matką. Informację o śmierci dziewczynki z Kazachstanu podał resort spraw zagranicznych tego kraju a następnie - została ona przekazana na internetowej stronie gazeta.ru. Nie sprecyzowano, co było bezpośrednim powodem zgonu dziewczynki. Jej matka nadal pozostaje w szpitalu a jej stan jest ciężki. Z 53 szpitala miejskiego wypisano czterech z pięciu poszkodowanych byłych zakładników. Ostatnia poszkodowana także zostanie wypisana w najbliższych godzinach - poinformowano w szpitalu. Znajdujący się w innych moskiewskich szpitalach byli zakładnicy mają być wypisani później, gdy tylko stan ich zdrowia się poprawi. W szpitalach wywieszono listy z nazwiskami chorych. Do pacjentów w lepszym stanie wpuszczane są rodziny i bliscy. W nocy agencja ITAR-TASS przedstawiła listę szpitali i liczbę znajdujących się w nich byłych zakładników. Stan zdrowia wielu z nich lekarze oceniają jako "ciężki", "średnio ciężki", "zadowalający", "bliski normalnego" itp. W klinice miejskiej im. Pirogowa przebywają 32 osoby, w tym osiem w wieku od 13 do 19 lat, i wszystkie znajdują się na reanimacji. Byli zakładnicy zaczynają opuszczać szpital Z moskiewskiego szpitala nr 13, do którego trafiła największa 347-osobowa grupa poszkodowanych w wyniku akcji antyterrorystycznej w teatrze na Dubrowce, wypisano 48 byłych zakładników - poinformowano w szpitalu. Według przedstawiciela szpitala, na którego powołuje się agencja ITAR-TASS, większość z wypisanych ze szpitala wymagała pomocy psychoterapeutów. Jako pierwsza wyszła kobieta, która - według obecnych na miejscu dziennikarzy - wyglądała na około 25 lat. Jej bliscy natychmiast zabrali ją do samochodu, odgradzając od mediów. Wcześniej lekarz dyżurny Leonid Aronow powiedział, że jeszcze dzisiaj wyjść ze szpitala powinno około 200 pacjentów i zapowiadał, że pracownicy placówki sporządzą listy pacjentów i będą do nich dopuszczać członków rodzin. Prezydent ogłosił poniedziałek dniem żałoby narodowej Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił poniedziałek - 28 października - dniem żałoby narodowej w całej Federacji Rosyjskiej. Jak podała kremlowska służba prasowa, dniem żałoby zostanie uczczona pamięć ofiar terrorystycznego ataku w Moskwie. Prezydent Rosji Władimir Putin przeprosił wczoraj wieczorem, w krótkim orędziu do narodu, że podczas akcji uwalniania zakładników z rąk czeczeńskich terrorystów w moskiewskim teatrze, nie udało się ich wszystkich ocalić. Rosjanie sprawdzają powiązania terrorystów z Al-Kaidą Rosyjskie służby specjalne prowadzą śledztwo, które ma wyjaśnić, czy terroryści czeczeńscy mieli związki z Al-Kaidą, organizacją Osamy bin Ladena. Według internetowego wydania brytyjskiej gazety "Daily Telegraph" wśród zabitych terrorystów byli Arabowie; prawdopodobnie Saudyjczycy i Jemeńczycy. "To byli z całą pewnością arabscy terroryści powiązani z Al-Kaidą" - cytuje gazeta anonimowego zachodniego dyplomatę. Już w pierwszym po ataku terrorystów publicznym wystąpieniu rosyjski prezydent Władimir Putin stwierdził, iż działania Czeczenów w Moskwie mogły być organizowane za granicą. Nie wykluczone też, że - jak przyznają świadkowie - terroryści czeczeńscy kilkakrotnie dzwonili z teatru do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Bezwonny, pozbawiony koloru gaz paraliżujący był główną bronią Bezwonny, pozbawiony koloru i niezauważalny gaz o natychmiastowym działaniu, w zasadzie nie powodujący ustania funkcji życiowych, ale niebezpieczny dla ludzi o słabym zdrowiu i alergików. Tak hiszpańska agencja EFE charakteryzuje gaz, którego rosyjskie oddziały specjalne użyły w sobotę przy uwalnianiu kilkuset zakładników przetrzymywanych od środy w moskiewskim teatrze przez czeczeńskie komando. Z upływem godzin, w miarę jak napływają informacje o kolejnych ofiarach wśród zakładników - rano było ich 10, pod koniec dnia 90 - obserwatorzy w Moskwie dochodzą do wniosku, że gaz był bardziej niebezpieczny, niż się wydawało. Wpuszczony do wnętrza teatru zapewne przez kanały wentylacyjne, a także rozpylony przez eksplozje granatów użytych przez oddziały "Alfa" i "Wympieł", zaatakował terrorystów i zakładników tak podstępnie, że nikt nie zdawał sobie sprawy, iż traci przytomność. Jakkolwiek ludzie nie czuli, że wdychają gaz, dawka jaką otrzymała większość z nich miała silne działanie neurotoksyczne, neuroparaliżujące i obezwładniające. Gaz, nie wywołując pozornie na początku żadnych podrażnień, powodował wydzielanie z ust niebieskawej piany, bladofioletowe zabarwienie skóry, wymioty, tachykardię, głębokie uśpienie i rodzaj halucynacji, którym towarzyszyła całkowita dezorientacja. EFE podaje, że te szczegóły dotyczące objawów i skutków działania gazu ustaliła na podstawie świadectw osób, które przeżyły, lekarzy i naocznych świadków. Rosyjski wiceminister zdrowia Władimir Wasiljew uchylił się od ujawnienia na czym polegała toksyczność "środków specjalnych" użytych przez specnaz, ale zapewnił, że skutki użycia gazu są porównywalne z tymi, jakie powoduje broń chemiczna "o niskiej intensywności". Do tej kategorii broni, nie zabronionej przez międzynarodową konwencję zakazującą broni chemicznej i biologicznej, zalicza się tzw. BZ, Agent-15 i inne gazy wymienione w traktatach szczegółowych. Minister spraw wewnętrznych Rosji Borys Gryzłow już na 24 godziny przed operacją oświadczył, że amerykańskie FBI i tajne służby innych krajów zaoferowały Rosjanom "technologię specjalną". Życie w Moskwie powraca do normy Po szoku związanym z aktem terrorystycznym rytm życia w stolicy Rosji powraca do normy. Jedynie budynek Centrum Teatralnego na Dubrowce jest otoczony kordonem, ponieważ trwają tam w dalszym ciągu poszukiwania ewentualnych ładunków wybuchowych. W Moskwie obserwuje się zwiększoną obecność milicji, która kontroluje pojazdy oraz sprawdza bagaż i dokumenty przechodniów. Sprawdzane są opuszczone budynki i piwnice, jak też zwiększono ochronę dworców oraz innych obiektów. Na ulicy Dubrowka przywrócony został ruch i powracają do mieszkań osoby ewakuowane z budynków znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie feralnego teatru. Zobacz nasz specjalny serwis "Dramat w Moskwie