Moskwa wyjaśnia powody naruszenia przestrzeni powietrznej Korei Południowej

Strona rosyjska przekazała władzom Korei Południowej, że rosyjski samolot nie miał zamiaru naruszać jej przestrzeni powietrznej i że doszło do tego prawdopodobnie z powodu problemu technicznego - powiedział w środę urzędnik pałacu prezydenckiego w Seulu, Jun Do Han.

Samolot Tu-95; zdj. ilustracyjne
Samolot Tu-95; zdj. ilustracyjneALEXANDER NEMENOV / AFPAFP

Według niego attache wojskowy Rosji w Seulu wyraził we wtorek "głębokie ubolewanie" z powodu incydentu. Prawdopodobnie błąd techniczny sprawił, że rosyjski samolot znalazł się w miejscu, do którego nie planował lecieć - miał powiedzieć przedstawiciel Moskwy urzędnikowi resortu obrony Korei Południowej.

"Rosja przekazała, że jej ministerstwo obrony natychmiast rozpocznie dochodzenie i poczyni konieczne kroki" - oświadczył Jun na konferencji prasowej.

Incydent nad Morzem Japońskim

We wtorek władze Korei Południowej poinformowały, że rosyjski samolot wczesnego ostrzegania typu A-50 naruszył przestrzeń powietrzną tego kraju nad wyspami Dokdo na Morzu Japońskim, do których pretensje rości sobie również Tokio. Dwa rosyjskie bombowce Tu-95 i dwa chińskie H-6 miały natomiast bez ostrzeżenia wlecieć w strefę identyfikacji obrony powietrznej Korei Południowej.

Zarówno Korea Południowa, jak i Japonia, poderwały myśliwce, by przechwycić rosyjskie i chińskie samoloty. Piloci południowokoreańscy oddali w kierunku rosyjskiego A-50 setki strzałów ostrzegawczych - informowały władze w Seulu, które przekazały Rosji oficjalny protest w tej sprawie.

"Moskwa oświadczyła, że gdyby samolot leciał pierwotnie wytyczoną trasą, do incydentu by nie doszło" - powiedział Jun. Dodał, że Rosja chce utworzenia planu współpracy kryzysowej z lotnictwem Korei Południowej, by w przyszłości podobne incydenty się nie zdarzały.

"Rosja przekazała, że szanuje międzynarodowe i krajowe prawa Korei Południowej oraz że wtargnięcie nie było zamierzone. Ma nadzieję, że dwustronne stosunki z Koreą Południową będą się rozwijać i nie będzie to utrudnione z powodu tej sprawy" - zaznaczył urzędnik pałacu prezydenckiego w Seulu.

Rosyjskie i chińskie samoloty brały we wtorek udział w pierwszym wspólnym patrolu powietrznym tych dwóch krajów w rejonie Azji i Pacyfiku. Według resortu obrony ChRL patrol nie był wymierzony w żaden inny kraj, a chińskie maszyny nie naruszyły niczyjej przestrzeni powietrznej.

Andrzej Borowiak

Katastrofa śmigłowca: Zakażą lotów nad miastem?INTERIA.TVINTERIA.TV
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?