Według organizacji pozarządowej OWD-Info, specjalizującej się w monitorowaniu protestów, w wiecu uczestniczyło kilka tysięcy osób. Policja podaje, że wzięło w nim udział około 3,5 tys. osób. Interweniował OMON Demonstrujący wznosili m.in. hasła "Rosja bez Putina" oraz "Putin zrezygnuj". Dziennik "Kommiersant" przekazał, że zatrzymano m.in. opozycjonistów, których nie zarejestrowano do udziału w wyborach, w tym Lubow Sobolową, Dmitrija Gudkowa, Iwana Żdanowa i Jurija Galamina. Początkowo uczestnicy wiecu zebrali się przy ratuszu. Według policji było tam około 3,5 tys. osób. Demonstrujący wznosili m.in. hasła "Rosja bez Putina" oraz "Putin zrezygnuj". Po wyparciu sprzed ratusza kilkaset osób zebrało się na pl. Trubnym, gdzie interweniowały policyjne oddziały specjalne OMON - podała BBC. Stamtąd około 200 zgromadzonych udało się na bulwar Cwietny. "Wiozą nas w nieznanym kierunku" Według Sobol funkcjonariusze policji wytrącali dziennikarzom z rąk sprzęt. "Mnie filmował korespondent TV Dożd, z rąk wytrącili mu telefon. W samochodzie jest teraz ze mną fotoreporter 'Komsomolskiej Prawdy'. Wiozą nas w nieznanym kierunku" - napisała na Twitterze.BBC podała, że jedna z cerkwi w centrum Moskwy zdecydowała się wpuścić do środka protestujących, choć rosyjska Cerkiew prawosławna zwykle nie popiera akcji opozycji. Uczestnikom protestu w cerkwi umożliwiono ucieczkę przed policją i opatrzono rany.W sobotę policja wezwała na przesłuchanie do Komitetu Śledczego redaktor naczelną opozycyjnej telewizji Dożd Aleksandrę Pieriepiełową. Ma ona odpowiadać jako świadek w sprawie o utrudnianie pracy komisji wyborczych. Protest przeciw przeciw niezarejestrowaniu opozycyjnych kandydatów W zeszłym tygodniu moskiewska komisja wyborcza odrzuciła kandydatury 57 osób do udziału w wyborach, w tym czołowych polityków opozycji, przeważnie wskazując na nieprawidłowości w podpisach poparcia dla kandydatów. Opozycja oskarża władze o zmanipulowanie list z podpisami zebranymi przez jej przedstawicieli. Podczas wiecu 20 lipca jeden z najważniejszych liderów rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny oświadczył, że jeśli w ciągu tygodnia nie dojdzie do zarejestrowania wszystkich osób formalnie zgłoszonych przez opozycję, to na sobotę 27 lipca zostanie zwołana demonstracja przed siedzibą władz miejskich. Po tej zapowiedzi doszło do rewizji w domach opozycjonistów i ich zatrzymań. Nawalny został w środę aresztowany na 30 dni za wzywanie do udziału w sobotniej demonstracji. Opozycjoniści uważają wrześniowe wybory do władz Moskwy za istotne, gdyż ich zdaniem dają im one szansę zwiększenia obecności w stolicy, gdzie wspierani przez Kreml kandydaci byli w przeszłości mniej popularni niż w innych częściach kraju.