Na podstawie analizy objawów, jakie wystąpiły u dwojga Niemców - 18-letniej dziewczyny i 43-letniego biznesmena, przebywających w szpitalu - lekarze twierdzą, że w czasie szturmu mogła zostać użyta substancja narkotyczna fentanyl, często stosowana do plastrów przeciwbólowych u ludzi chorych na raka. Środek ten często jest też używany przez osoby uzależnione od heroiny. Lekarze podkreślają, że dopuszczalną dawkę fentanylu od dawki śmiertelnej, prowadzącej do uduszenia, dzieli bardzo cienka granica. Ambasador USA: milczenie w sprawie gazu może być za cenę życia Amerykański ambasador w Rosji powiedział, że ceną za nieujawnienie przez Rosję informacji na temat gazu, jakiego użyto podczas uwalniania zakładników przetrzymywanych w teatrze przez czeczeńskich terrorystów, może być życie ludzi. - Ubolewamy, że brak informacji przyczynił się do zamieszania, jakie powstało zaraz po operacji uwolnienia zakładników - powiedział dzisiaj Alexander Vershbow. - Jasne jest, że być może, gdyby informacji było trochę więcej, co najmniej kilku zakładników więcej mogłoby przeżyć. Ambasador powtórzył twierdzenie, że użyty gaz należy do grupy opiatów (substancje o strukturze chemicznej, jaką ma np. heroina i morfina, pochodne opium). Wśród 117 zakładników, którzy zmarli podczas szturmu sił specjalnych na teatr, był obywatel USA. Ambasador powiedział, że według amerykańskich lekarzy, którzy odwiedzili amerykańskich zakładników w szpitalach i rozmawiali z lekarzami rosyjskimi, gaz, który zastosowano podczas szturmu, to opiat zwany fentanylem, używany kiedyś w wielu krajach jako środek anestezjologiczny. Podkreślił jednak, że nadal nie ma oficjalnego potwierdzenia tych przypuszczeń ze strony władz rosyjskich. Poszukiwania czeczeńskich separatystów Jeden z zastrzegających sobie anonimowość dowódców rosyjskiej grupy antyterrorystycznej "Alfa" powiedział dziennikowi "Izwiestija", że w Moskwie i w całym obwodzie moskiewskim należy przeprowadzić tzw. zaczystki. Słowem tym określa się operacje poszukiwania czeczeńskich separatystów, jakie rosyjskie oddziały prowadzą w Czeczenii. Anonimowy przedstawiciel "Alfy", która uczestniczyła w operacji uwalniania zakładników przetrzymywanych przez czeczeńskie komando w moskiewskim centrum teatralnym, powiedział, że w Czeczenii zakrojona na szeroką skalę operacja "czyszczenia" już trwa. - Teraz trzeba oczyścić bez litości Moskwę i okolice. Zbyt bezkarnie czują się tutaj czeczeńscy bandyci i ich liczni wspólnicy. Przecież nie na własnych plecach Mowsar Barajew, przywódca porywaczy, przytaszczył materiały wybuchowe i broń - powiedział przedstawiciel "Alfy". Nie podał nazwy gazu, jakiego użyto podczas operacji uwalniania kilkuset zakładników. Podkreślił jedynie, że był to gaz "usypiający" i że dwóch "alfowców" też się nim zatruło i znajdują się w szpitalu. - 41 z 45 osób, które zginęły od kul w moskiewskim centrum teatralnym to terroryści - poinformował tymczasem dzisiaj prokurator Moskwy Michaił Awdiukow. Wcześniej agencje AFP i Interfax podały, że od kul podczas akcji rosyjskich sił specjalnych w centrum teatralnym na Dubrowce zginęło 45 zakładników. Później obie agencje odwołały te wiadomości. Jeszcze dzisiaj rano lekarze twierdzili, że 117 osób zmarło wskutek zatrucia gazem użytym podczas szturmu, a dwie kolejne od kul. Światowe komentarze Na całym świecie różnie komentuje się zachowanie rosyjskich sił specjalnych. Nigdy przedtem nikt nie wziął tylu zakładników w którejkolwiek z metropolii, grożąc, że pozabija ich wszystkich. Wśród antyterrorystów mówi się o sukcesie operacji, jeśli żądania porywaczy nie zostaną spełnione, a odsetek ofiar śmiertelnych wśród zakładników nie przekroczy 30 procent. Według tych kryteriów, operacja rosyjskich sił specjalnych zostałaby uznana za sukces, nawet gdyby zginęło 240 zakładników. Major Charles Heyman, szef wydawanej przez prestiżowy magazyn Jane's publikacji "Armie Świata" przyznaje, że trudno sobie wyobrazić inne rozwiązanie niż to, które zastosowano w Moskwie. Rosjanie mają rację, nie informując, jakiego konkretnie gazu użyto - dodaje Haymann. Jego zdaniem, najbardziej szczegółowo przeanalizowaliby takie doniesienia terroryści, planujący przyszłe operacje. W Moskwie odbędą się dzisiaj pierwsze pogrzeby byłych zakładników. Jak podała wczoraj wieczorem rosyjska prokuratura, spośród co najmniej 117 śmiertelnych ofiar szturmu udało się zidentyfikować 108 byłych zakładników. Wczoraj w jednej z kostnic moskiewskich znaleziono ciało zmarłego obywatela amerykańskiego, który był zakładnikiem na Dubrowce. Jak podała ambasada USA, inny Amerykanin, hospitalizowany po szturmie, opuścił już szpital. Także dwaj Brytyjczycy wyszli już ze szpitala. Na oddziałach intensywnej opieki medycznej przebywa nadal kilkunastu obcokrajowców - byłych zakładników, w tym Niemcy, Szwajcar, Izraelka, Bułgar oraz grupa obywateli państw z obszaru b. ZSRR. Według informacji przekazywanych w Kijowie w czasie sobotniego szturmu na teatr zmarło - w wyniku zatrucia gazem - trzech Ukraińców. Do dzisiaj rano z moskiewskich szpitali wypisano 333 byłych zakładników, którzy ucierpieli w czasie szturmu. Poszkodowani w szpitalach Jak podała rosyjska agencja ITAR-TASS w ośmiu moskiewskich szpitalach nadal przebywa 311 osób, które przez trzy doby były przetrzymywane przez czeczeńskich terrorystów. Według lekarzy stan zdrowia większości pacjentów jest zadowalający. W szpitalach znajdują się także dzieci. Sześcioro leczy się w miejskim dziecięcym szpitalu klinicznym im. Fiłatowa. Wszystkie według relacji TASS przechodzą dokładne badania. Lekarze zapewniają, że jeśli wyniki badań będą pozytywne, dzieci wyjdą dzisiaj lub jutro. W ciężkim stanie jest obecnie 16 osób.