Rosyjskie media przypominają, że minister Antoni Macierewicz uznał katastrofę lotniczą z 10 kwietnia 2010 roku za "akt terrorystyczny" i stwierdził, że "ta akcja miała na celu pozbawienie Polski ludzi, którzy prowadzili kraj ku niezawisłości". Do wypowiedzi polskiego ministra odniósł się rzecznik Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, instytucji, która prowadzi dochodzenie w sprawie przyczyn smoleńskiej tragedii. "W wyścigu o najśmieszniejsze i najgłupsze oświadczenie, nieoczekiwanie pojawił się nowy lider" - napisał na swoim Twitterze generał Władimir Markin. Wcześniej wiceszefowa komisji obrony Dumy Państwowej stwierdziła, że "nieodpowiedzialne brednie" są, w jej ocenie "psychologicznym terroryzmem". "Dziwne jak minister obrony może chronić bezpieczeństwa obywateli, jeśli sam wypowiada fałszywe oświadczenia, daje sobie prawo rozpętania informacyjnej wojny, która niszczy podstawy zaufania i bezpieczeństwa" - cytuje wypowiedź Iriny Jarowej agencja Ria Novosti. Z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow nazwał wypowiedź Antoniego Macierewicza "gołosłowną i nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością". "Takie stwierdzenia są bezpodstawne i nieobiektywne" - oświadczył Dmitrij Pieskow Swoją opinię na temat katastrofy w Smoleńsku, Antoni Macierewicz wygłosił w trakcie międzynarodowej konferencji "Współczesna polityka: konflikty zbrojne i terroryzm" w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jak mówił: "warto pamiętać, że to my byliśmy pierwszą ofiarą terroryzmu w latach 30., a po Smoleńsku możemy powiedzieć, że byliśmy też pierwszą wielką ofiarą terroryzmu we współczesnym konflikcie, jaki się na naszych oczach rozgrywa". Szef MON, nawiązując do wypowiedzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 2009 r. o ludobójstwie katyńskim, powiedział, że "ludobójstwo leży u źródeł obecnej sytuacji w Rosji". Zastrzegł, że nie wskazuje na "jakieś negatywne działania obecnej władzy", ale "narody rosyjskie mają ciągle nałożoną pieczęć milczenia na to, co się stało w okresie sowieckim z ich przodkami". Jak mówił Macierewicz, "tylko Polska niepodległa może podnieść pełnym głosem i bez żadnych ograniczeń sprawę ludobójstwa katyńskiego". "Tak się wydawało jeszcze w roku 2009 r. Już pół roku później dowiedzieliśmy się, że próba podjęcia tej sprawy wywoła reakcję, jakiej współczesny świat nie wyobrażał sobie, że może zostać dokonana. Reakcję, która kosztowała całą polską elitę śmierć, po prostu śmierć, którą poniosła polska delegacja lecąca do Katynia nad Smoleńskiem" - dodał Macierewicz. 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi - 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja udawała się na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Od sześciu lat Rosja prowadzi śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej, w której zginął prezydent RP Lech Kaczyński i 95 towarzyszących mu osób. Przy tym śledczy nie ujawniają szczegółów dochodzenia, a także odmawiają wydania Polsce wraku rozbitego w Smoleńsku Tu-154M i rejestratorów tragicznego lotu.