Występując w Radzie Najwyższej, premier podkreślił, powołując się na dane wywiadu, że "rosyjscy terroryści" gromadzą sprzęt przy granicy z Ukrainą i na terenie Zagłębia Donieckiego. Może to świadczyć o tym, że Moskwa nie chce pokoju, a to oznacza, że Ukraina musi się przygotowywać do dalszej walki. "Aby środki dyplomatyczne przyniosły skutki, musimy mieć silne wojsko" - zaznaczył Arsenij Jaceniuk. W Zagłębiu Donieckim wciąż dochodzi do starć, choć władze twierdzą, że w ostatnim czasie bojówkarze rzadziej atakują ukraińskie siły. W ciągu ostatniej doby jeden żołnierz został ranny. Ukraińskie władze obawiają się prowokacji w czasie zbliżających się świąt majowych: 1 maja i Dnia Zwycięstwa 9 maja, szczególnie w Charkowie i Odessie. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy twierdzi, że separatyści chcą w tym ostatnim mieście powołać kolejną samozwańczą republikę. Porządku mają w tym czasie strzec w całym kraju 42 tysiące milicjantów. Zwiększono kontrolę na granicy z Rosją, a także na linii oddzielającej samozwańcze republiki i terytoria pozostające pod kontrolą Kijowa.