Obawiając się odwetu ze strony rosyjskich nacjonalistów, kierownictwo moskiewskiego MSW postanowiło dmuchać na zimne. Przed budynkiem polskiej ambasady zaparkowało kilka radiowozów, a terenu wokół placówki strzegą piesze patrole. Wcześniej rosyjskie agencje poinformowały o chuligańskim ataku uczestników Marszu Niepodległości na ambasadę Federacji Rosyjskiej w Warszawie. Cytowane jest również oświadczenie polskiego MSZ w tej sprawie, w którym polscy dyplomaci potępili działania nacjonalistów. "Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP wyraża głębokie ubolewanie w związku z agresywnym zachowaniem oraz incydentami, które miały miejsce przy Ambasadzie Federacji Rosyjskiej w Warszawie w dniu 11 listopada 2013 r. ze strony uczestników 'Marszu Niepodległości' z udziałem Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego" - czytamy w oświadczeniu. Polskie MSZ wyraża głębokie ubolewanie w związku z burdami podczas wczorajszego marszu niepodległości. W oficjalnym komunikacie potępia incydenty przed ambasadą: "Tego typu zachowanie w stosunku do misji dyplomatycznej zasługuje na zdecydowane potępienie i nie licuje z godnymi obchodami święta niepodległości 11 Listopada". Na razie nie ma oficjalnej reakcji rosyjskiego MSZ. Ambasador RP w Moskwie wezwany do MSZ Wojciech Zajączkowski został wezwany na rozmowę w związku z incydentem, do którego doszło podczas wczorajszego Marszu Niepodległości w Warszawie. Podczas Marszu, organizowanego przez Ruch Narodowy zamaskowani sprawcy obrzucili budynek ambasady petardami i racami. Spłonęła budka strażnicza. Jak informuje korespondent Polskiego Radia Maciej Jastrzębski, ambasador opuścił gmach MSZ po około 20 minutach. Nie wiadomo, jaki przebieg miało spotkanie. Dyplomata nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Według najnowszych informacji przekazanych przez policję, podczas wczorajszego Marszu Niepodległości zatrzymano 72 podejrzanych o uczestnictwo w burdach. Rannych zostało 12 policjantów, część z nich nadal przebywa w szpitalu. ZOBACZ RÓWNIEŻ: Rosyjskie media o wydarzeniach w Warszawie