Jak podało radio Echo Moskwy, uczestnicy zajść m.in. wywarzyli wejście do centrum handlowego Biriuza, pobili ochronę obiektu, porozbijali witryny sklepów i zniszczyli wystawy, a następnie próbowali podpalić budynek. Tam według nich miał ukrywać się morderca. Później udali się do pobliskiego składu warzyw, gdzie pracuje wielu imigrantów, a którym zarzucają wzrost przestępczości w okolicy. Skandowali "Rosja dla Rosjan", przewracali i próbowali podpalić stojące na ich drodze samochody. W czasie zamieszek pięciu funkcjonariuszy policji zostało rannych, zatrzymano 380 uczestników demonstracji - podał policyjny rzecznik cytowany przez agencję RIA-Nowosti. Na miejsce wysłano 10 autobusów oddziałów prewencyjnych. Domagają się schwytania zabójcy Policja dodała, że w związku z wydarzeniami w Zachodnim Biriulowie wszczęto śledztwo dotyczące "chuligańskich wybryków". W całej stolicy Rosji, a przede wszystkim w centrum miasta, wzmocniono patrole policji. Ofiarą zabójstwa w Zachodnim Biriulowie był 25-letni Jegor Szczerbakow, który został zamordowany w czwartek wieczorem, gdy ze swoją dziewczyną wracał do domu. Na przydomowym parkingu niezidentyfikowany napastnik kilka razy pchnął go nożem. Z zeznań partnerki zamordowanego wynika, że zabójcą jest prawdopodobnie przybysz z Kaukazu lub Azji Środkowej. Protestujący w Zachodnim Biriulowie domagali się schwytania zabójcy, zamknięcia miejscowego targowiska i zaostrzenia prawa migracyjnego. W pewnej chwili część demonstrujących, około 1000 osób, wykrzykując nacjonalistyczne hasła, ruszyła w kierunku pobliskiego centrum handlowego Biriuza, w którym jakoby ukrywał się morderca. Po zdemolowaniu centrum demonstranci przeszli na teren targowiska.