Władze Moskwy chcą, by ok. 26 tysięcy bezpańskich czworonogów trafiło do izolowanego ośrodka w obwodzie jarosławskim, oddalonym od stolicy Rosji o ok. 250 km. Znani aktorzy i muzycy złożyli petycję do władz miejskich, by zrezygnowali z tego pomysłu. Podczas konferencji prasowej w poniedziałek aktor Jewgienij Mironow porównał planowany ośrodek do obozu koncentracyjnego. Niehumanitarność, a zarazem nieskuteczność takiego rozwiązania podkreślają obrońcy praw zwierząt, m.in. weterynarz Artiom Zwierew. Aby pies mógł być przetransportowany do miejsca, w którym przebywają inne psy, musi on przebyć miesięczny okres kwarantanny - a na to miasto nie ma ani lokali, ani personelu. Jeden chory pies stanowi zagrożenie dla wszystkich pozostałych - podkreślił. - Jeśli dojdzie do wybuchu choroby, zwierzęta będą umierały powolną i bolesną śmiercią - powiedział. Zastępca burmistrza Moskwy Piotr Biriukow obiecał rewizję planowanych działań, jednak zdaniem obrońców praw zwierząt mogą to być puste słowa. Moskiewski ratusz ocenia, że w latach 2008-2009 wydał w przeliczeniu ok. 45 mln USD na schroniska dla psów, sterylizacje itp., jednak słychać też głosy krytyków, że znaczna część tych pieniędzy przepadła w niewyjaśniony sposób. Sytuację pogarsza fakt, że w 10-milionowej Moskwie działa zaledwie kilka prywatnych schronisk. Obrońcy praw zwierząt podkreślają, że bezpańskie psy są sterylizowane, co oznacza, że nowe pochodzą głównie z hodowli. Hodowanie psów to niezwykle lukratywne przedsięwzięcie, które nie podlega odpowiedniej kontroli władz - podkreśla organizacja Vita.