- Przed nami kolejny na pewno trudny dzień. Będziemy starali się wybrać najlepsze osoby, które pokierują UE w nowych czasach. To niezwykle ważne, abyśmy potrafili wypracować kandydatów, co do których ogromna większość państw członkowskich, a najlepiej wszystkie są zgodne - dodał. Przywódcy europejscy spotkali się w Brukseli na szczycie Rady Europejskiej w niedzielę. Rozmowy przedłużyły się jednak na poniedziałek. Po wielu godzinach braku możliwości osiągnięcia porozumienia, przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zawiesił unijny szczyt. Do negocjacji unijni przywódcy wrócą dzisiaj o godz. 14. O fiasku rozmów w Brukseli zdecydował sprzeciw Grupy Wyszehradzkiej i Włoch przeciwko kandydaturze Fransa Timmermansa na przewodniczącego KE. - Mamy właściwie codziennie spotkania koordynacyjne grupy V4, rozmowy bilateralne, telefoniczne - odbywają się praktycznie bez przerwy. Mają one służyć jednemu celowi: by wypracować dobry kompromis. Polska chce, żeby uwzględniana była perspektywa Polski, krajów V4 i Europy Środkowo-Wschodniej. Przed nami długa droga, by uzgodnić ostateczne personalia - oceniał szef polskiego rządu. Nowe czasy - zdaniem szefa polskiego rządu - wymagają nowych ludzi, idei i otwarć. To silny argument za tym, by kandydat już na etapie jego wyboru był postrzegany jako ten, który "będzie jednoczyć, a nie atakować i dzielić". Od samego początku Polska i pozostałe kraje z V4 były przeciwne Timmermansowi. - Dlatego te kryteria, które sobie na samym początku ustaliliśmy i są ujęte od strony formalnej są bardzo ważne. Chcemy, żeby kandydaci byli dobrani na zasadach pewnej równowagi geograficznej, aby byli to kandydaci, mający otwarte głowy i serca na Europę, która przecież jest na różnym poziomie rozwoju, ze względów przede wszystkim historycznych - przypomniał. Rada Europejska wyłania na zasadach wyłącznej kompetencji przewodniczącego ze swojego grona, bez ingerencji innej instytucji. Parlament Europejski wybiera przewodniczącego sam, natomiast przewodniczącego Komisji Europejskiej wskazuje właśnie Rada Europejska, ale zatwierdza Parlament Europejski. Dlaczego nie Timmermans? Co powstrzymało wczoraj kandydaturę Fransa Timmermansa na przewodniczącego Komisji Europejskiej? Wprawdzie premier Portugalii Antonio Costa winą obarczył państwa Grupy Wyszehradzkiej i wicepremiera Włoch Matteo Salviniego, to jednak - równolegle, pamiętajmy, że kandydatura ta nie miała przecież pełnego poparcia w EPL. Już na starcie. Mało tego, wiadomo już o tym było na początku czerwca, a jednak ponownie to właśnie Timmermans został wysunięty, po szczycie G20 w Osace, na stanowisko szefa KE. Niewykluczone, że dzisiaj - mówi nieoficjalnie polskie źródło dyplomatyczne - ponownie będzie próba forsowania kandydatury Timmermansa. Nie chodzi jednak o to, o czym mówił wczoraj Morawiecki, żeby "przepchnąć" kandydaturę na siłę, rozbijając mniejszość głosującą "przeciw" (minimum 8 krajów). Głosy tych krajów nie powinny być tłumione, nierozsądne jest przekupywanie czy zastraszanie tych mniejszych, bowiem efekt, nawet jeśli uda się w takich warunkach wybrać przewodniczącego KE, będzie krótkotrwały. W długim terminie może prowadzić zaś do paraliżu lub rozbijać UE od wewnątrz. Dlatego też Francja i Niemcy nie chcą się zgodzić na głosowanie. Mogłoby się to skończyć kompromitacją, a jeśli nawet udałoby się przegłosować daną kandydaturę większością 21 głosów, to niesmak pozostałby na długo, na kolejne 5 lat. Trudno wskazać innego kandydata, który tak podzieliłby Europę jak Frans Timmermans. Jeśli jednak jego kandydatura wróci podczas dzisiejszych negocjacji, to sprawy skomplikują się dodatkowo jeszcze z dwóch powodów. Po pierwsze, to wydłuży szczyt, który zaplanowany pierwotnie został na jeden dzień. Po drugie, jednocześnie swojego przewodniczącego wybiera Parlament Europejski, co może skomplikować trwające negocjacje w Radzie Europejskiej (w myśl zasady jedna grupa parlamentarna wybiera szefa komisji, druga parlamentu). Mało tego, pojawiają się opinie, że wczorajsze "handlowanie" stanowiskami zostało źle odebrane w Parlamencie Europejskim, którego kompetencją jest powołanie swojego przewodniczącego. Z Brukseli Bartosz Bednarz