Zapytany o to czy jest jutro szansa na osiągnięcie porozumienia, Morawiecki stwierdził, że "tak, ale nie ma pewności, gdyż cały czas są duże różnice zdań". Przypomniał także, że szefa KE proponuje Rada Europejska, dlatego Polska od początku była przeciwna idei kandydata wiodącego. Szczyt został zawieszony, co nie oznacza, że przywódcy państw nie będą prowadzić kolejnych rozmów przed jutrzejszym początkiem obrad. - Praktycznie ta przerwa w radzie jest teoretyczna. Non stop odbywają się rozmowy. Teraz widzę, że idą one w dobrym kierunku. Jest szansa na wypracowanie kompromisu. To nie czas jest najważniejszy, tylko jakość tego porozumienia - tłumaczy Morawiecki i dodaje, że nie wraca dzisiaj do Polski. Spór o Timmermansa - Jesteśmy po długich rozmowach, wielu negocjacjach. Jako UE jesteśmy w kluczowym momencie zwrotnym, w momencie dziejowo niezwykle brzemiennym w skutki, ponieważ wybieramy nowe instytucje, które będą musiały służyć jedności Europy, podnoszeniu konkurencyjności Europy przez najbliższe pięć lat - ocenił Morawiecki. Po wielu godzinach rozmów i negocjacji, tak w grupie wszystkich 28 państw UE, jak i w mniejszych konfiguracjach, nie udało się ostatecznie dojść do porozumienia. Kandydaturą, która szczególnie podzieliła kraje UE był Frans Timmermans, wskazywany na funkcję przewodniczącego Komisji Europejskiej. - Nasze zdanie przede wszystkim jest takie, że musimy wybierać tych ludzi, którzy potrafią budować kompromisy, bo przecież wybory do PE pokazały, że Europa jest dużo bardziej podzielona niż wcześniej - ocenił Morawiecki. To oznacza - dodał - że każde kolejne wybory i decyzje muszą być w umiejętny sposób zarządzane i uwzględniać interesy możliwie wszystkich państw członkowskich. Szef polskiego rządu przypomniał również, że hasłem UE jest "zjednoczona w różnorodności Europa". - My wierzymy w taką właśnie Europę ojczyzn, która chce ze sobą jak najbliżej współpracować. Tę współpracę deklarujemy. Nasza postawa podczas tego szczytu, kilkudziesięciu rozmów w kuluarach i sesji plenarnych, dotyczyła przede wszystkim tego, żeby wybrać kandydatów, którzy dają możliwie największą gwarancję szukania kompromisów, budowania mostów pomiędzy poszczególnymi państwami - mówił Morawiecki. Pierwotna propozycja, wspomnianego już Timmermansa, podzieliła kraje członkowskie. Polska, a szerzej Grupa Wyszehradzka i Włochy - od samego początku były jej przeciwne. - Uważamy, że powinni to być kandydaci, którzy są do zaakceptowania przez ogromną większość państw członkowskich - wyjaśnił Morawiecki. Chodzi nie tylko o samą procedurę zatwierdzania (minimum 21 państw musi być za), ale - na co zwraca uwagę szef polskiego rządu - ogólną atmosferę wokół wybieranej osoby, tak by raczej ona łączyła wokół siebie kolejne kraje UE, niż prowadziła do podziałów. - Mamy dzisiaj bez wątpienia nowe otwarcie w UE. Wymaga ono takich twarzy, nowych twarzy, pomysłów, które będą do zaakceptowania przez znaczącą większość Unii. Nie powinniśmy opierać się wyłącznie o sztywne procedury, twarde reguły, bo to jest coś więcej niż głosowanie nad dyrektywą. To jest formowanie kształtu UE na najbliższe 5 lat, a one mogą być determinujące na kolejnych wiele lat. Na ten moment przerwaliśmy to posiedzenie do jutra rana. Jestem przekonany, że ta refleksja, że musimy więcej starać się wypracowywać kompromis, dotarła do wielu przywódców po tych nocnych i porannych dyskusjach - mówił Morawiecki. Z Brukseli Bartosz Bednarz