Nie udało się uzgodnić konkluzji z trwającego szczytu Rady Europejskiej. Część państw jest przeciwna rozpoczęciu rozmów akcesyjnych z Macedonią Płn. i Albanią. - Być może poranna dogrywka przyniesie rezultaty w obszarze rozszerzenia w przyszłości UE o państwa Bałkanów Zachodnich. Można powiedzieć, że z punktu widzenia projektu europejskiego, projektu UE, był to nie najlepszy wieczór - powiedział dziennikarzom w Brukseli premier Mateusz Morawiecki. - Przypomnę, że to jest coś, co obiecaliśmy jako Unia państwom, które wykonują ogromny wysiłek w kierunku usprawnienia swoich instytucji i dostosowania swojej gospodarki do UE, przy ogromnej nadziei, że wejście do Wspólnoty będzie dla nich tym zasadniczym krokiem politycznym. Mam tutaj na myśli państwa tj. Macedonia Płn. czy Albania. Z Serbią toczą się obecnie już negocjacje - dodał. Podkreślił także, że brak wspólnego stanowiska, to sygnał, że część państw uchyla się od wypełnienia tej obietnicy złożonej w przeszłości. - Wiele państw, które opowiedziały się za tym, żeby dotrzymać słowa, w tym Polska oczywiście, myśli strategicznie o zapewnieniu bezpieczeństwa. Za naszymi słowami idą czyny. Pomagamy tym państwom dbać o granice zewnętrzne UE. Europejskość w wymiarze strategicznym jest poszerzeniem wpływów, rozszerzaniem się. Krótkowzroczne zamykanie drzwi przed tymi niewielkimi państwami, ale ważnymi z strategicznego punktu widzenia jest błędem - mówił szef polskiego rządu, który stawia dzisiaj pytanie: "czy europejskość jest pewnym frazesem czy faktem?". Premier o kwestii budżetu Morawiecki wskazał również, że jednym z tematów dzisiejszych rozmów jest przyszły budżet UE. - Kwestia budżetu, o której będziemy dyskutowali, która określa ramy finansowe, a więc ambicje finansowe UE, w które obszary UE chce wchodzić, a więc te państwa, które chcą zawęzić budżet, mówiąc jednocześnie o tym, żeby było więcej Europy, są głęboko niespójne w swoim przekazie. Polska opowiada się za tym, żeby było więcej Europy zarówno w wymiarze budżetu, jak również w wymiarze wspólnego rynku, chcemy więcej swobody świadczenia usług, ale też w wymiarze strategicznym - wyjaśnił. Dyskusje przywódców UE ogniskują się obecnie nad propozycją Finlandii, która zakłada, że poziom wydatków w budżecie na lata 2021-2027 będzie wynosił od 1,03 proc. do 1,08 proc. Dochodu Narodowego Brutto (DNB) 27 państw członkowskich. To oznaczałoby nawet 85 mld euro mniej niż w propozycji Komisji Europejskiej, która wskazała limit wydatków na poziomie 1,14 proc. DNB. Z Brukseli Bartosz Bednarz