Morawiecki po polsko-niemieckich konsultacjach międzyrządowych w Berlinie mówił dziennikarzom, że kwestia referendum w Wielkiej Brytanii pojawiała się w rozmowach między polskimi a niemieckimi szefami resortów. "Wszyscy w różnych rozmowach ministerialnych niepokoiliśmy się o Brexit" - powiedział. Dodał, że już tylko godziny pozostają do rozstrzygnięcia i "pozostaje się chyba tylko pomodlić, bo nic więcej się nie da zrobić w tej kwestii, by Brytyjczycy podjęli właściwą decyzję, bo na pewno decyzja za odejściem może mieć negatywny wpływ na gospodarkę całej Europy, w tym w szczególności na gospodarkę Wielkiej Brytanii". Jak podkreślił Morawiecki, w Berlinie życzono "sobie nawzajem, by Brytyjczycy podjęli suwerenną, ale jak najbardziej pozytywną decyzję - o pozostaniu, taką, która nie doprowadzi do dalszego osłabienia tej i tak już rozedrganej, sfragmentaryzowanej i dość mocno osłabionej Unii Europejskiej". Morawiecki przyznał, że po Brexicie można będzie się obawiać "efektu domina", ponieważ - jak mówił - "jest Katalonia, jest Grecja, jest sytuacja we Francji, rosną w siłę również skrajne ruchy w Niemczech nawet, czy też mocno lewicowe, czy mocno prawicowe ruchy w pozostałych krajach UE". "Jesteśmy w takiej sytuacji, że trzeba raczej tonować nastroje" - dodał wicepremier. W jego ocenie dobre podejście pokazał polski rząd w środowych konsultacjach międzyrządowych z Berlinem. Polscy ministrowie - mówił Morawiecki - "bardzo mocno i jednoznacznie bronili naszych obszarów i wskazywali na to, co należy poprawić na wszystkich polach". "Ale jednocześnie zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to dla nas kluczowy partner i staraliśmy się po partnersku przeprowadzić konsultacje rządowe" - zaznaczył. Pytany, czy rząd ma plan, jak chronić polskich inwestorów na rynkach brytyjskich w przypadku wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, odpowiedział, że nie spodziewa się głębokiego tąpnięcia. Jeżeli dojdzie do Brexitu, wówczas - jak ocenił Morawiecki - cała Europa będzie się zastanawiała, jak sobie z tym problemem poradzić.