Oficjalne wyniki referendum znane będą w ciągu najbliższych tygodni. Exit polls wskazują jednak, że za konstytucją, która zwiększy wpływ ludności indiańskiej oraz kontrolę państwa nad gospodarką, opowiedziało się 55-60 procent głosujących. Nowa ustawa pozwoli też Moralesowi na ubieganie się o kolejną kadencję prezydencką. - Kończy się kolonializm zewnętrzny i wewnętrzny", "to koniec wielkiej własności i wielkich posiadaczy - ogłosił Morales swym zwolennikom z balkonu pałacu prezydenckiego. Nowa konstytucja daje indiańskiej ludności więcej miejsc w parlamencie (Kongresie Narodowym) oraz oficjalnie uznaje indiańskie języki i tradycje wywodzące się z wierzeń prekolumbijskich. Mówi również, że państwo powinno mieć kontrolę nad zasobami naturalnymi - zarówno złożami gazu jak i obszarami ziemi rolnej. Zmianom forsowanym przez Moralesa sprzeciwiają się bogate prowincje na wschodzie kraju. W sierpniu doszło do krwawych starć między zwolennikami opozycji a stronnikami prezydenta. Sprzeciw opozycji sprawił, że Morales złagodził pewne elementy pierwotnego projektu. Mniej radykalne są zapisy dotyczące własności ziemi. Liczbę kadencji prezydenckich ograniczono do dwóch. Boliwijski prezydent, pierwszy Indianin na czele kraju, idzie w ślad za innymi lewicowymi przywódcami w Ameryce Południowej. Również Wenezuela i Ekwador przyjęły zmiany w konstytucji, mające złagodzić nierówności społeczne, dać państwu kontrolę nad zasobami naturalnymi i zwiększyć władzę rządzących tymi krajami prezydentów. Od objęcia władzy trzy lata temu Morales przeprowadził nacjonalizację boliwijskich złóż gazu i doprowadził do przejęcia przez państwo spółek z sektora energetyki i telekomunikacji.