W ramach kontyngentu polskie wojsko dysponuje tam obecnie ośmioma śmigłowcami - czterema transportowymi Mi-17 i czterema szturmowymi Mi-24. Jak podał minister, planowane jest wysłanie dwóch dodatkowych Mi-24. - Chodzi o to, by nasze własne możliwości wsparcia z powietrza były większe niż obecnie - wyjaśnił. Klich poinformował w czwartek też, że wydał polecenie rozpoczęcia prac nad stworzeniem w kraju strategicznego odwodu, "który mógłby być w sytuacji trudnej użyty w przyspieszonej procedurze". Minister, który przebywa w Afganistanie z dwudniową wizytą, odwiedził bazy Ghazni, Warrior, Four Corner i Giro. Ocenił, że pierwsze trzy z wymienionych są "dobrze zabezpieczone i mają dobre systemy rozpoznania", ale warunki bezpieczeństwa w Giro muszą zostać poprawione. Klich poinformował, że polecił szefowi Sztabu Generalnego WP podjęcie działań w tym zakresie. Pytany przez o nieoficjalne informacje dotyczące pomysłu przeniesienia bazy Giro w korzystniejsze pod względem ukształtowania terenu miejsce w rejonie oraz ewentualność ulokowania w tej bazie, w jej obecnej lokalizacji, afgańskich żołnierzy, odparł jedynie, że "rozważanych jest wiele scenariuszy". Pytany o spodziewany w najbliższym czasie wzrost zagrożenia działaniami rebeliantów w prowincji Ghazni, za którą odpowiadają Polacy, szef MON ujawnił, że w czasie rozmów z amerykańskimi dowódcami usłyszał potwierdzenie tych obaw. "To jest spójna wiedza naszych służb" - powiedział. Jak podkreślił, rozmowy utwierdziły go w przekonaniu, że decyzje o zmianie struktury kontyngentu i zwiększeniu w nim liczby pododdziałów bojowych, kosztem innych, były słuszne. - W sytuacji, kiedy politycznie nie ma w Polsce klimatu do zwiększenia liczebności kontyngentu, trzeba zrobić wszystko, by zwiększyć jego wartość bojową - powiedział Klich. Wzrost zagrożenia w prowincji Ghazni spowodowany jest m.in. nadejściem wiosny, która wraz topnieniem śniegu umożliwia bojownikom powrót do aktywności oraz planowanymi na sierpień wyborami prezydenckimi w Afganistanie, a także prowadzeniem przez Amerykanów wzmożonych działań w sąsiednich prowincjach. Dodatkowym czynnikiem może być również, jak ocenił minister, zawieszenie broni podpisane przez rząd Pakistanu z Talibanem z pogranicza pakistańsko-afgańskiego. Szef MON podkreślał w rozmowach z żołnierzami, że mimo cięć budżetowych w resorcie obrony misja w Afganistanie będzie doposażana zgodnie z wcześniejszymi planami. - Jednym z priorytetów przyjętych przeze mnie jest to, że misje - zwłaszcza ta w Afganistanie - muszą być bezpieczne - zadeklarował Klich. - Podczas trudnych rozmów z ministrem finansów na temat tego, jaka będzie skala cięć w budżecie MON na rok 2009, wszystko, co dotyczy zakupu indywidualnego wyposażenia żołnierzy, i dużo, jeśli chodzi o uzbrojenie kontyngentu w Afganistanie, udało się obronić - ocenił minister. Jak poinformował, zagwarantowane są zakupy m.in. kamizelek kuloodpornych, noktowizorów, celowników optycznych i indywidualnego uzbrojenia. - To wszystko będzie, i to zgodnie z planem - zadeklarował szef MON. - Udało się zachować środki na dopancerzenie Rosomaków; do 62, którymi obecnie dysponujecie, będą sukcesywnie dosyłane kolejne - powiedział Klich. - Niestety musieliśmy zrezygnować z przetargu na własne MRAP-y (pojazdy opancerzone). Ale jestem dobrej myśli, jeśli chodzi o reakcję Amerykanów na moją prośbę (...) o możliwość używania przez kolejny rok 30 amerykańskich Cougarów - dodał. W Afganistanie służy obecnie ok. 1600 polskich żołnierzy. Niebawem czwartą już zmianę polskiego kontyngentu w misji ISAF zastąpią żołnierze kolejnej. Polacy oprócz zapewnienia bezpieczeństwa w prowincji Ghazni szkolą afgańskie siły bezpieczeństwa oraz zapewniają transport powietrzny i przerzucanie sił szybkiego reagowania. W myśl nowych zaleceń mają w większym stopniu niż dotychczas prowadzić działania zaczepne. Przegrupowywanie zespołu operacji specjalnych z Kandaharu do Ghazni trwa.