W swoim przemówieniu irański przywódca nie wymienił nazwy naszego kraju, ale błyskawicznie pojawiły się domysły, że może chodzić o Polskę. Wszystko przez to, że ajatollah opowiadał o europejskim spotkaniu Amerykanów z "pewnymi irańskimi zdrajcami". Tymczasem w lutym 2019 r. w Warszawie odbyła się konferencja bliskowschodnia. Szczyt zorganizowano z inicjatywy USA, zaś tematem miała być kwestia irańska. Jak tę sprawę widzi kierownictwo resortu obrony narodowej? - Ajatollah Ali Chamenei w swoim komentarzu nie miał na myśli Polski, bo u nas nikt nie spiskował przeciwko temu krajowi. Nazywanie konferencji bliskowschodniej z lutego 2019 r. antyirańską jest nieodpowiedzialne. Ona nigdy taka nie była - przekonuje nas jeden z polityków Zjednoczonej Prawicy. U źródeł z MON Interia usłyszała, że jesteśmy dobrze poinformowani o sytuacji w rejonie konfliktu. - Mamy bardzo szczegółowe dane wywiadowcze, one spływają na bieżąco. Nie ma żadnych sygnałów o zagrożeniu wymierzonym w polskich żołnierzy. Ktoś może ucierpieć choćby w przypadku bombardowania, ale na pewno nasi wojskowi nie są celem ataków - przekonuje nas polityk z kierownictwa resortu. Jak mówi nasz informator, Irańczycy nie będą szukać odwetu na Polakach za działania USA. - Dla nas jest istotne czy w kręgach irańskich lub około irańskich ktoś mówi chociażby: "nie dosięgniemy Amerykanów, więc uderzmy w ich sojuszników". Nie ma takich informacji - usłyszeliśmy. - Nasze relacje z Iranem, w porównaniu z amerykańskimi, są bardzo dobre. Jesteśmy traktowani jako sojusznicy USA, którzy rozumieją Iran lepiej niż inni - dodaje. Według niektórych mediów, m.in. RMF FM czy "Rzeczpospolitej" nie jest wykluczone, że Chamenei mówił o Albanii. Mieszka tam wielu irańskich opozycjonistów, których ajatollah mógł określić "zdrajcami". Jak podawał Reuters, w ubiegłym roku albańska policja miała powstrzymać szereg zamachów wymierzonych w irańskich uchodźców politycznych. Organizatorem ataków miał być irański wywiad.