- Zrobię wszystko, aby uniknąć rozlewu krwi, jak w latach 1989 i 1991, kiedy byłem ministrem spraw wewnętrznych - powiedział prezydent. - Wczoraj opowiedziałem się za ograniczeniem użycia siły. Jeśli sytuacja się powtórzy zostaną zastosowane odpowiednie środki. Rząd ma wszelkie powody, aby podjąć je zgodnie z prawem - przekonywał. Prezydent stwierdził też, że kończy mu się cierpliwość wobec demonstrantów, którzy poprzedniego dnia opanowali jego biura. W centrum Kiszyniowa w środę, w trzecim dniu protestów, zaczęło zbierać się około 400 manifestantów. Przed godz. 10.00 czasu polskiego demonstranci zaczęli schodzić się na plac w pobliżu siedziby rządu. Próbowali zakłócić ruch drogowy i skandowali "Precz z komunistami". Wokół budynku rozstawiono ok. 100 policjantów. Zdaniem protestujących władze blokują dostęp do stolicy, aby uniknąć napływu demonstrantów z prowincji. Ludzie protestujący od poniedziałku przeciwko zwycięstwu w niedzielnych wyborach parlamentarnych rządzącej od 2001 roku Partii Komunistów Republiki Mołdawii we wtorek splądrowali biura prezydenta i parlament.