Wyniki głosowania, w którym zwyciężyła Partia Komunistów Republiki Mołdawii (PCRM), kwestionowała opozycja. Z tego powodu w Kiszyniowie doszło w tym tygodniu do poważnych zamieszek. Również w niedzielę w kolejnym antyrządowym proteście w stolicy uczestniczyło około 10 tys. ludzi. "Sąd Konstytucyjny Mołdawii niniejszym nakazuje Centralnej Komisji Wyborczej przeliczenie w ciągu dziewięciu dni wszystkich głosów oddanych przez wyborców w wyborach 5 kwietnia" - oznajmił przedstawiciel sądu Dumitru Pubelere. Jak wyjaśnił, podczas ponownego liczenia głosów przebadane zostaną także listy wyborcze. "Te dwie kwestie są ściśle związane. Nie można wykonać jednej bez drugiej" - powiedział Pubelere. Dodał, że decyzja Sądu Konstytucyjnego została podjęta jednogłośnie i jest nieodwołalna. Protesty przeciw wynikom wyborów trwają w Kiszyniowie od poniedziałku. We wtorek demonstranci splądrowali biura prezydenta i parlament. W protestach w tym dniu uczestniczyło ok. 15 tysięcy ludzi, głównie młodych. Według mediów rannych zostało ponad 270 osób, a 193 aresztowano. W niedzielę agencja AFP podała wiadomość, że w środę zmarł jeden z uczestników protestu. Władze i bliscy zmarłego różnią się w sprawie przyczyn jego śmierci. Rodzice utrzymują, że 23-letni Valeriu Boboc został pobity przez policję. Rzeczniczka policji Alla Meleka powiedziała, że przyczyną śmierci mężczyzny był gaz użyty do rozpędzenia manifestacji. W sprawie tej otwarto śledztwo - dodała rzeczniczka. Według oficjalnych wyników wyborów podanych w sobotę partia komunistyczna uzyskała 60 miejsc w 101-osobowym parlamencie. Centralna Komisja Wyborcza nie była jednak zgodna co do oceny wyborów - wątpliwości miało trzech z dziewięciu jej członków. W piątek prezydent Mołdawii i zarazem szef zwycięskiej partii Vladimir Voronin zaproponował powtórne przeliczenie głosów przez Sąd Konstytucyjny.