Voronin nakazał wyjazd z Mołdawii rumuńskiemu ambasadorowi i radcy ambasady Rumunii. Wprowadził też wizy wjazdowe dla Rumunów. Rumunia wprowadziła wizy dla Mołdawian po wejściu do UE w 2007 roku. - Kiedy flaga Rumunii pojawiła się na budynkach państwowych, próba przewrotu podjęta przez opozycję stała się jasna - powiedział 67- letni prezydent, którego druga kadencja kończy się w tym tygodniu. Strona rumuńska odrzuciła w środę jako "prowokację" oskarżenia mołdawskiego prezydenta. - Te oskarżenia to prowokacja. To nie do zaakceptowania, że komunistyczne władze w Kiszyniowie przenoszą odpowiedzialność za wewnętrzne problemy Republiki Mołdawii na Rumunię - napisano w komunikacie rumuńskiego MSZ. Rumuńskie władze zapowiedziały też, że nie wprowadzą żadnych nowych ograniczeń w ruchu granicznym dla obywateli Mołdawii. Voronin wezwał do surowego ukarania organizatorów antyrządowych protestów w stolicy kraju. Zagroził też użyciem siły, jeśli będą one kontynuowane. W środę, w trzecim dniu protestów, w centrum Kiszyniowa na placu w pobliżu siedziby rządu zebrało się kilkuset demonstrantów. Próbowali zakłócić ruch drogowy i skandowali "Precz z komunistami". Wokół budynku rozstawiono około 100 policjantów. Poprzedniego dnia protestujący przeciwko zwycięstwu komunistów, rządzących od ośmiu lat, splądrowali biura prezydenta i parlament. W sumie we wtorkowej demonstracji uczestniczyło 10-15 tysięcy ludzi, głównie młodych. Według mediów rannych zostało ponad 270 osób, a 193 aresztowano. Zdaniem demonstrujących niedzielne wybory zostały sfałszowane, mimo że Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) określiła je jako generalnie zgodne z normami międzynarodowymi. Rosyjskie MSZ oceniło, że celem zamieszek w Mołdawii jest podważenie suwerenności tego kraju. Wyraziło nadzieję, że w najbliższych dniach porządek konstytucyjny w Mołdawii zostanie przywrócony, a odpowiedzialne siły polityczne kraju potwierdzą wybór obywateli. Szef dyplomacji rosyjskiej Siergiej Ławrow określił żądania opozycji w sprawie powtórzenia mołdawskich wyborów jako "całkowicie bezpodstawne". Jedynym zagranicznym przywódcą, który jak do tej pory pogratulował Mołdawii po wyborach, był prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew. Centralna Komisja Wyborcza przełożyła w środę z powodu choroby przewodniczącego ogłoszenie oficjalnych wyników wyborów. Eugen Stirbu trafił rano do szpitala z powodu stresu po demonstracjach w Kiszniowie. Według wstępnych wyników, opublikowanych na stronie oficjalnej wyborów, Partia Komunistów Republiki Mołdawii zdobyła 49,9 procent głosów, a nie - jak podano w poniedziałek - 49,98 procent, co daje jej 60, a nie 61 miejsc w 101-osobowym parlamencie. Jeśli te nowe dane potwierdzą się, opozycja teoretycznie będzie mogła zablokować wybór nowego prezydenta, gdyż do jego elekcji potrzebnych jest 61 głosów.