Do wyboru prezydenta, którego w Mołdawii wyłania parlament, a nie obywatele, wymaganych jest co najmniej 61 głosów w 101-osobowym parlamencie. "Po 917 dniach zakończyła się przygoda z wyborami prezydenta" - ogłosił szef komisji wyborczej Tudor Deliu. Mołdawia nie miała prezydenta od czasu odejścia komunistycznego przywódcy Vladimira Voronina we wrześniu 2009 roku. Parlament wielokrotnie próbował wyłonić szefa państwa, lecz za każdym razem bezskutecznie z powodu politycznych tarć. 63-letni Timofti, wieloletni sędzia, szef Najwyższej Rady Sądowniczej, nie jest członkiem żadnej partii politycznej. Sojusz na Rzecz Integracji Europejskiej wysunął jego kandydaturę w nadziei, że uda się przełamać sprzeciw potężnej w parlamencie opozycji tworzonej przez komunistów. Kiedy w piątek parlament rozpoczął obrady, wciąż nie było pewne, czy Timoftiego, który był jedynym kandydatem, poprą trzej deputowani, którzy odeszli z frakcji komunistów i tworzą teraz w parlamencie grupę socjalistów. Przed budynkiem parlamentu i na sąsiednich ulicach stanęli funkcjonariusze oddziałów specjalnych, ponieważ komuniści zagrozili, że zakłócą głosowanie. Gdy Timofti przedstawił swój program, lider frakcji socjalistów Igor Dodon zapowiedział, że trzej deputowani go poprą. Oznajmił, że wybór prezydenta "jest lepszy niż agresywna kampania za nowymi wyborami parlamentarnymi, które nie rozwiążą kryzysu politycznego". Timofti zadeklarował w wystąpieniu utrzymanie strategicznych stosunków Mołdawii z USA, Rosją i Niemcami. "Mołdawia musi być pomostem między Wschodem i Zachodem" - zapowiedział. W ostatniej chwili sesję parlamentu przeniesiono z popołudnia na rano, by udaremnić zapowiedziane pikiety i wiece zwolenników partii komunistycznej przed parlamentem. Rządzący Sojusz na rzecz Integracji Europejskiej ma w parlamencie 59 miejsc, czyli większość, która jednak nie wystarcza do wyboru prezydenta. Komuniści, mający 42 mandaty, odmawiali współpracy. Tymczasem według mołdawskiego systemu politycznego po dwóch nieudanych próbach wyboru głowy państwa parlament musi zostać rozwiązany i są rozpisywane wybory. Problemy z wyborem prezydenta hamowały przeprowadzenie reform niezbędnych dla realizacji ambitnych planów Kiszyniowa o dołączeniu do Unii Europejskiej.