Był on drugim kandydatem na premiera z ramienia mniejszościowej koalicji Sojusz na rzecz Europejskiej Mołdawii, po odrzuceniu przez parlament 12 lutego programu i gabinetu zaproponowanego przez dotychczasowego premiera Iurie Leancę. Ze 101 członków parlamentu za Gaburicim głosowało 60, czyli o dziewięciu więcej, niż wynosiło wymagane minimum. Gaburici jest przedsiębiorcą, w latach 2008-2012 stał na czele spółki telekomunikacyjnej Moldcell, a następnie na czele azerskiej spółki-córki tej firmy Azercell. Gdyby w Mołdawii do 9 marca nie powstał nowy rząd, zgodnie z konstytucją parlament zostałby rozwiązany i odbyłyby się przyspieszone wybory parlamentarne. Nowy rząd składać się będzie z przedstawicieli dwóch proeuropejskich partii - Liberalno-Demokratycznej Partii Mołdawii (PDLM) i Demokratycznej Partii Mołdawii (PDM). PDLM i PDM liczyły, że wyniku listopadowych wyborów uda im się utworzyć większościową koalicję z trzecim ugrupowaniem - Partią Liberalną. Do porozumienia jednak nie doszło, ponieważ lider liberałów Mihai Ghimpu postawił jako warunek jego zawarcia powołanie przez przyszły rząd koalicyjny na stanowisko prokuratora generalnego obywatela jednego z krajów Unii Europejskiej, którego osoba stwarzałaby - jego zdaniem - rękojmię skuteczniejszej walki z korupcją. W wyborach trzy prozachodnie ugrupowania zdobyły 45,5 proc. głosów, a dwie partie prorosyjskie - 38,5 proc. Według sondaży 40 procent mieszkańców prawie 4-milionowej Mołdawii opowiada się za dalszą integracją z UE. Niemal tyle samo popiera przyłączenie się kraju do Unii Celnej tworzonej przez Rosję, Białoruś i Kazachstan. Po podpisaniu w czerwcu ub.r. umowy stowarzyszeniowej Kiszyniowa z UE Rosja wprowadziła embargo na mołdawskie towary rolne. Ponad 600 tysięcy Mołdawian pracuje za granicą - połowa z nich w Rosji, druga połowa - w krajach UE. Umowa stowarzyszeniowa z UE przewiduje utworzenie strefy wolnego handlu oraz możliwość ruchu bezwizowego pomiędzy Unią a Mołdawią.