Stany Zjednoczone, Francja, Włochy, Niemcy i Wielka Brytania zagroziły też sankcjami wobec "tych, którzy zagrażają pokojowi, stabilizacji i bezpieczeństwu Libii". Mocarstwa zachodnie "zdecydowanie potępiły dokonywane w Libii akty przemocy i zaapelowały o natychmiastowe położenie im kresu". W komunikacie podkreślono, że kryzysu libijskiego nie da się rozwiązać środkami militarnymi i wyrażono "szczególne zaniepokojenie" tym, że walczące strony odrzucają apele o rozejm. Potępiono też zbrodnie dokonane przez dżihadystów z organizacji Ansar Aszaria, które Waszyngton uważa za organizację terrorystyczną. Zdaniem mocarstw, ciężkie walki, które doprowadziły do obalenia dyktatorskich rządów Muammara Kadafiego i uzyskania przez Libię wolności w 2011 r. będą zagrożone jeśli "ugrupowania terrorystyczne, zarówno libijskie jak i międzynarodowe, będą wykorzystywać Libię jako miejsce schronienia". Siły popierające rząd, dowodzone przez gen. Chalifa Haftara, rozpoczęły ofensywę przeciwko milicjom islamskim przed trzema dniami. W piątek walki toczyły się w rejonie Bengazi, na wschodzie Libii, gdzie 23 osoby poniosły śmierć. Łączna liczba ofiar śmiertelnych walk w tym mieście wzrosła do 66. W Libii praktycznie nie ustaje chaos od czasu obalenia Kadafiego bowiem liczne milicje islamskie odmówiły podporządkowania się słabemu rządowi centralnemu