Gdański Klub Przygód zorganizował niedawno dziewiąte już mistrzostwa w autostopie. Wyznaczona trasę należało przejechać jak najszybciej, nie korzystając z komunikacji publicznej. - Grupa osób jeżdżących autostopem jest już tak duża, że można się pokusić na zorganizowanie takich zawodów - mówi Michał Witkiewicz, kierownik mistrzostw. - Mieliśmy prawie setkę uczestników. Drogo i taniej Stefan w zeszłym roku dojechał do Włoch w ciągu półtorej doby, Tomkowi i Anecie przejazd z Warszawy do Zakopanego zajął 14 godzin - autostopem da się dojechać wszędzie. W latach PRL-u autostopowicze musieli mieć specjalne książeczki, dziś ten sposob podróżowania nie podlega regulacjom i kontroli. Liczy się tylko życzliwość kierowców i kultura jadących. - Powrót popularności autostopu wynika z tego, że studenci i uczniowie potracili wiele ulg - uważa Michał Witkiewicz. - Sprzyja mu także otwarcie granic. Michał autostopem zjechał trzy kontynenty, Europę, Azję, pół Ameryki Południowej; przejechał kilkanaście tysięcy kilometrów, odwiedził m.in. Chile, Argentynę, Rosję, Kazachstan. Najtrudniej w Polsce złapać samochód w okolicach dużych miast, na prowincji kierowcy zatrzymują się, nawet gdy jadą niewielki odcinek drogi. W Europie Zachodniej nie ma problemów z zatrzymywaniem aut - Niemcy, Francja, Włochy, kraje Beneluksu to prawdziwy raj dla autostopowiczów. Największe problemy są w dawnych republikach radzieckich. - Można stać godzinami i nic - mówi Michał. - Tam także najczęściej trzeba uiścić jakąś opłatę za przejazd. E-autostop Autostopowicze jeżdżą wszystkim, co tylko się zatrzyma. - Traktorem-samoróbką jechałem ok. 50 km na Mazurach - opowiada Michał. - Uczestnicy mistrzostw autostopowych do Wilna podróżowali śmieciarką. Z kolei Tomek przypomina sobie dość makabryczną przygodę. - Kiedyś zatrzymał się maluch. Kierowca jakoś niezdarnie otwierał auto, wysiadł i wtedy okazało się, że jest pijany w trupa. Dał mi kluczyki i to ja prowadziłem samochód. Dziś autostop, mimo że w swojej istocie pozostał taki jak dawniej, "unowocześnia się". Coraz częściej wolnych miejsc w samochodach poszukuje się w internecie, na forach oraz specjalnych serwisach. Tomasz Kunert Tekst pochodzi z magazynu