Do incydentu doszło wczoraj, jednak szczegóły podano dopiero w nocy. W komunikacie OBWE napisano, że dwóch uzbrojonych i zamaskowanych mężczyzn najpierw oddało serię z karabinu maszynowego w pobliżu miejsca, w którym znajdowały się dwa patrole OBWE, a następnie napastnicy zbliżyli się do jednego z pojazdów misji i zaczęli "agresywnie wykrzykiwać" w kierunku jej członków. Po jakimś czasie, kiedy pojazdy OBWE chciały opuścić miejsce zdarzenia, podbiegł do nich uzbrojony człowiek, który próbując otworzyć drzwi jednego z samochodów starał się wybić jego boczną szybę i wymierzył broń w kierunku kierowcy i pasażera. Obserwatorzy podnieśli ręce do góry, a gdy atakujący po raz kolejny chciał otworzyć drzwi, kierowcy udało się odjechać. Zamaskowany mężczyzna uderzył wtedy kolbą broni w tylną szybę samochodu, po czym "obserwatorzy zobaczyli, że strzela on w powietrze, a następnie oddaje trzy (kolejne) strzały. Według ich (obserwatorów) oceny ogień skierowany był w pojazd patrolu". "Samochód nie ucierpiał. O godzinie 11.21 (czasu lokalnego), kiedy pojazdy OBWE opuszczały miejsce zdarzenia, obserwatorzy zauważyli uzbrojonego człowieka, który mierzył z broni w stronę misji OBWE. Obserwatorzy bezpiecznie powrócili do bazy w Doniecku" - czytamy w komunikacie. Władze samozwańczej, separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) poinformowały ze swej strony, że zatrzymały sprawców zdarzenia, lecz ogłosiły, że nie są oni żołnierzami, ani pracownikami struktur siłowych DRL. "Była to zaplanowana prowokacja, której celem była dyskredytacja kierownictwa republiki (...). Okoliczności zdarzenia świadczą, że do incydentu doszło na zamówienie ukraińskich służb specjalnych" - napisała należąca do separatystów Doniecka Agencja Informacyjna. Ukraińskie MSZ stanowczo potępiło incydent w Jasynuwatej i oświadczyło, że był on kolejnym naruszeniem mińskich porozumień w sprawie uregulowania konfliktu w Donbasie. Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)