- Nie było żadnych problemów. Obserwatorzy mogli wjechać tam, gdzie było przewidziane, że dziś będą - powiedziała dziennikarzom Cristina Gallach. Jak dodała, mogli wjechać do stref buforowych przy Osetii Południowej. - W miarę możliwości będą wchodzić głębiej - zapewniła. - To daje podstawy sądzić, że 10 października nastąpi pomyślne wycofanie żołnierzy rosyjskich - powiedziała. Jak dodała, to samo mieli usłyszeć od w środę ministrowie obrony 27 państw UE na trwającym nieformalnym spotkaniu we francuskim Deauville w Normandii. Solana przybył na spotkanie prosto z Gruzji. We wtorek odwiedził unijnych obserwatorów w Gori, gdzie to akurat Polacy (26 osób) wraz z Francuzami, Luksemburczykami i Maltańczykami są odpowiedzialni za monitorowanie wycofywania rosyjskich żołnierzy. W sumie w unijnej misji w Gruzji uczestniczy ponad 340 osób z 22 krajów , w tym ponad 200 to profesjonalni obserwatorzy, a reszta personel pomocniczy. Gallach przyznała, że przedstawiciele UE średniego szczebla pozostają cały czas w technicznych konsultacjach z przedstawicielami Rosji, by określać dalsze ruchy unijnych obserwatorów. To jej zdaniem normalne - Rosjanie mają 10 dni na realizację porozumienia z 8 września, nikt nie oczekiwał, że wpuszczą obserwatorów wszędzie już pierwszego dnia. Zgodnie z porozumieniem między prezydentem Francji a prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem rosyjskie wojska powinny do 10 października wycofać się ze stref bezpieczeństwa wzdłuż granic z Abchazją i Osetią Południową na pozycje sprzed konfliktu gruzińsko-rosyjskiego z 7 sierpnia. Unijni obserwatorzy są nieuzbrojeni, ale będą mieli policyjne i militarne zaplecze oraz do dyspozycji lekkie pojazdy opancerzone dla ochrony. Są rozlokowani w czterech miejscach: stolicy Gruzji - Tbilisi, w Gori niedaleko Osetii Płd., Zugdidi w pobliżu granicy z Abchazją i w czarnomorskim porcie Poti.