Nieoficjalnie mówiło się, że wyjazd był swoistym protestem wobec wyroku białoruskiego sądu w sprawie książki "Wojna na prawach podłości". Zawarte w niej jawnie antysemickie treści białoruski sąd uznał za "teksty naukowe" i oddalił pozew żydowskiej diaspory na Białorusi. Izraelscy dyplomaci, zanim wrócą na Białoruś, muszą przejść jeszcze w swoim kraju badania lekarskie, które wyjaśnią, czy rzeczywiście wokół Mińska panował podwyższony poziom radiacji. Miało się tak stać w związku z trwającymi od kilku dni pożarami na Ukrainie - między innymi na terenach skażonych po katastrofie w Czarnobylu. W unoszących się nad pogorzeliskami dymach znajdowały się podobno także cząstki radioaktywne, które wiatr mógł przewiać w inne miejsca - także w rejon Mińska... Zareagował nie tylko Izrael - własne badania przeprowadziła także ambasada Stanów Zjednoczonych. Wynik testów: promieniowanie w normie. Szef białoruskiego Państwowego Centrum Kontroli Promieniowania Iwan Maćwiejenka nazywa informację "niepotwierdzoną plotką". Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie także informowało, że nie zanotowano podwyższonego poziomu promieniowania.