Na oficjalnej stronie internetowej stołeczna milicja oświadczyła, że "za naruszenie przepisów o zgromadzeniach masowych na terytorium Mińska zatrzymano około 250 obywateli". Komunikat głosi, że w niedzielę "w różnych rejonach stolicy próbowały się zbierać nieduże grupy obywateli", którzy wykorzystywali "niezarejestrowane (oficjalnie) symbole i plakaty z rozmaitymi hasłami". Milicja zarzuciła uczestnikom protestów, że w niektórych miejscach wychodzili na jezdnię, blokując przy tym ruch. Milicja zatrzymywała - według komunikatu - najbardziej aktywne osoby spośród protestujących. Odpowiedzialność także karna Jak głosi oświadczenie, w ostatnich dniach funkcjonariusze ustalili tożsamość ponad stu osób, które wcześniej brały udział w zgromadzeniach odbywających się bez zezwolenia i osoby te zostały pociągnięte do odpowiedzialności, w tym karnej. Stołeczna milicja zaapelowała do obywateli, by nie reagowali na rozpowszechniane przez internet wezwania do udziału w demonstracjach. Ze stale aktualizowanych danych centrum praw człowieka Wiasna, działającego w Mińsku, wynika, że w niedzielę podczas protestów na Białorusi zatrzymanych zostało 326 osób. Zdecydowaną większość z nich stanowią osoby zatrzymane w Mińsku. Poza stolicą do zatrzymań doszło w Dzierżyńsku, Żodzinie i innych mniejszych miejscowościach obwodu mińskiego, a także w Witebsku, obwodzie grodzieńskim, Brześciu. "Marsz sąsiadów" W Mińsku i niektórych innych miastach Białorusi odbyły się w niedzielę protesty pod nazwą "marsz sąsiadów". Zgodnie z wezwaniem rozpowszechnianym przez niezależne kanały na komunikatorze Telegram protest odbywał się w dzielnicach mieszkalnych i w podwórzach domów. Zwolennicy opozycji wezwali mieszkańców, by demonstracja odbywała się "po sąsiedzku" i by przyprowadzać na nią sąsiadów. Ludzie maszerowali kolumnami i tworzyli żywe łańcuchy. Milicjanci starali się udaremnić utworzenie dużych kolumn protestujących i dość szybko przystąpili do zatrzymań. Portal Tut.by powiadomił o użyciu przez funkcjonariuszy gazu łzawiącego wobec demonstrujących w Mińsku. Czytelnicy poinformowali też o użyciu gazu przez zamaskowane osoby w Borowlanach pod Mińskiem. Tam według świadków użyto też granatu hukowego. Masowe akcje protestu trwają na Białorusi od wyborów prezydenckich 9 sierpnia. Ich uczestnicy protestują przeciw reelekcji na urząd prezydenta kraju Alaksandra Łukaszenki i uważają wybory za sfałszowane.