Ambasador Federacji Rosyjskiej na Białorusi Aleksandr Surikow oświadczył, że Moskwa liczy na to, że Mińsk uzna niepodległość Cchinwali i Suchumi. "Uznać suwerenność, czy nie uznawać to suwerenne prawo Białorusi. Jednak - uczciwie mówiąc - liczymy na nią jako na najbliższego partnera Rosji" - powiedział Surikow, cytowany w czwartek przez dziennik "Wriemia Nowostiej". Dyplomata nie wykluczył, że Osetia Południowa i Abchazja mogą przyłączyć się do Państwa Związkowego Białorusi i Rosji (ZBiR). "Wszelako do tego potrzebne jest co najmniej uznanie ich przez Białoruś" - podkreślił Surikow. Białoruś - jak dotąd - w żaden sposób nie zareagowała na uznanie przez Rosję niepodległości obu zbuntowanych prowincji Gruzji. Podobnie Mińsk milczał po wybuchu wojny między Rosją i Gruzją, czym ściągnął na siebie gniew Moskwy, która ustami ambasadora Surikowa oznajmiła, że taka postawa Białorusi jest niezrozumiała. Dopiero po kilku dniach białoruski prezydent pochwalił Rosję za jej postawę w konflikcie z Gruzją, określając ją podczas spotkania z rosyjskim prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem w Soczi jako "spokojną", "mądrą" i "ładną". Białoruski politolog Alaksandr Kłaskowski, którego opinię przytacza "Wriemia Nowowstiej", uważa, że "w wypadku wejścia Osetii Płd. i Abchazji do ZBiR obniżeniu ulegnie status Białorusi". "Jeśli Moskwie uda się postawić na swoim, to Mińsk zmuszony będzie do ustępstw także w innych sferach" - ocenia politolog. Gazeta przypomina, że Mińsk jest silnie uzależniony od Moskwy. Deficyt Białorusi w handlu z Rosją po siedmiu miesiącach tego roku wyniósł 6,8 mld dolarów. Jest to konsekwencja przede wszystkim wysokich cen ropy naftowej i gazu ziemnego. Dla złagodzenia skutków tej sytuacji Białoruś zabiega w Rosji o kredyt stabilizacyjny w wysokości 2 mld USD. Próbuje też wynegocjować preferencyjną cenę na rosyjski gaz na 2009 rok. W zamian Mińsk oferuje m.in. dopuszczenie rosyjskich koncernów do udziału w prywatyzacji białoruskiego sektora naftowego.