W spotkaniu uczestniczyli szefowie rządów Polski, Węgier, Słowacji, Litwy, Łotwy, Estonii, Bułgarii i Rumunii. Kraje te w kontekście kryzysu finansowego stawiają pytania o społeczne i gospodarcze koszty wdrażania pakietu, którego celem jest redukcja unijnych emisji CO2 o 20 proc. do 2020 roku. "W czasie poważnej niepewności na rynku finansowym i w gospodarce, w obliczu której stoimy, premierzy (...) podkreślają, iż polityka UE ws. klimatu i energii powinna godzić cele środowiskowe z potrzebami zrównoważonego wzrostu gospodarczego" - głosi przyjęta na spotkaniu deklaracja. Po przyjeździe do Brukseli premier tłumaczył, że to spotkanie "kluczowe" z punktu widzenia polskich postulatów na środowo- czwartkowy szczyt. Zapowiedział współpracę ósemki krajów, by już na tym spotkaniu zapewnić, że pakiet klimatyczno-energetyczny nie będzie nadmiernym obciążeniem dla ich gospodarek. W deklaracji premierzy wzywają, by "UE powstrzymała się od przyjmowania rozwiązań, które nie uwzględniają różnic w potencjałach gospodarczych państw członkowskich". Polska, z gospodarką w 94 proc. opartą na węglu, argumentuje, że realizacja ambitnych zobowiązań UE do redukcji emisji CO2 grozi drastyczną podwyżką cen prądu. Ponadto naraża na szwank bezpieczeństwo energetyczne, bo zmusza do rezygnacji z rodzimego węgla na rzecz importowanego gazu. Francuskie przewodnictwo UE, mocno wspierane przez Komisję Europejską, przekonuje jednak, że trwający kryzys finansowy nie może być dla Unii Europejskiej pretekstem do rezygnacji z ambitnych celów w walce z globalnym ociepleniem klimatu. Przewodnicząca UE Francja naciska na porozumienie w sprawie pakietu do końca roku - ze względu na kalendarz światowych negocjacji w sprawie zmian klimatycznych. Na grudniowej konferencji w tej sprawie w Poznaniu UE chce zaprezentować silne, jednolite stanowisko. Polska - jak informują anonimowe źródła rządowe - wolałaby przenieść finisz rozmów na czeskie przewodnictwo UE w pierwszej połowie przyszłego roku, licząc, że będzie bardziej wyrozumiała na polskie postulaty. Czechy także mają gospodarkę w dużym stopniu uzależnioną od węgla. - Nie zgadzamy się na projekt (wniosków końcowych szczytu), który mówi, że mamy się bezwarunkowo zgodzić na zakończenie negocjacji politycznych w grudniu - powiedział szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz. KE zaproponowała, by wszystkie prawa do emisji w energetyce były sprzedawane na specjalnych aukcjach już od 2013 roku. Polska argumentuje, że z tego powodu poniesie nieproporcjonalnie duże koszty realizacji pakietu, dlatego domaga się uznania specyfiki swojej gospodarki opartej na węglu. Chce też ograniczyć fluktuacje cen uprawnień do emisji CO2 po 2013 roku i uważa, że pakiet w zaproponowanym przez KE kształcie zbyt faworyzuje najbogatsze państwa UE. Oczekuje więc, że przynajmniej część uprawnień biedniejsze kraje, takie jak Polska, dostaną za darmo.