Włoskie media podały, że w weekend szefowa resortu razem z dorosłą córką oraz 6-osobową ochroną wybrała się do magazynu meblowego niedaleko Turynu. Gdy z wózkiem pełnym sprzętów i pudeł wychodziła ze sklepu z eskortą w cywilu po zapłaceniu w szybkiej kasie samoobsługowej, podszedł do niej pracownik ochrony. Postanowił sprawdzić, czy klientka robiąca zakupy z wyjątkowo dużą grupą osób towarzyszących za wszystko zapłaciła. Jeden z funkcjonariuszy z obstawy pani minister powiedział do ochroniarza: "Jestem karabinierem, spieszy się nam". I wtedy właśnie w obecności wielu przypadkowych obserwatorów tej sceny, interweniowała sama minister obrony wyjaśniając, że jest gotowa poddać się kontroli i nalegała, aby pracownik wykonał to, co do niego należy. Klienci sklepu, którzy byli świadkami tego zdarzenia, powiedzieli mediom, że ochroniarz odstąpił jednak od swych zamiarów i szybko odszedł. Nie jest jasne, czy ostatecznie rozpoznał minister obrony, czy też ktoś jednak mu podpowiedział, kim jest stanowcza kobieta z wielkim stosem mebli do składania.